Dzień 132 – żeby nie zapeszyć ;-)
Czuję się bardzo dobrze, aż boję się to pisać 🙂
Pogoda jest idealna, przyjemne rześkie powietrze sprawia, że chce się żyć.
Staram się wykorzystywać sprzyjającą aurę na ćwiczenia w parku, które poza satysfakcją podnoszą moją odporność.
Darmowa rehabilitacja się skończyła, teraz sam pracuję nad swoim ciałem.
Nawet jeden dzień przerwy choroba skrzętnie wykorzystuje, dlatego muszę być o krok przed nią.
Dzień 127 – musimy sobie pomagać :-)
Dzień 123 – a co tam!
Jak zaplanowałem tak zrobiłem, na 10.30 stawiłem się na rehabilitację.
Rehabilitant Michał zaczął od oceny mojej sprawności na dziś na posturografie, a następnie zastosował kinezyterapię metodą PNF.
Na zakończenie w piątek będę miał powtórzony test na posturografie, żeby sprawdzić jaki jest efekt.
Wszystkim oponentom mojego wyjścia z domu mówię: mam przytkany nos, ale to nie powód by zmuszano mnie do leżenia w łóżku jak jest tak pięknie na dworze. Jak przyjdzie zima to będe praktycznie zamknięty w mieszkaniu, dlatego mimo protestów łażę.
Jak większość społeczeństwa i w ten sposób dzielimy się tym co mamy 😉
Dzień 115 – Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!
Wczoraj brat przywiózł mnie z Borengo do Wrocławia – Dzięki Sławek!
Jak było pisałem na bieżąco, a teraz napiszę jak ja bym to widział: zbyt długi pobyt, skróciłbym go do dwóch tygodni – odpowiednio zaplanowany w zupełności by wystarczył. Rehabilitację rozplanowałbym np. zabiegi z rehabilitantami plus kriokomora do obiadu, po południu zajęcia z terapeutami plus basen. Zajęcia socjoterapii i psychoterapii w zdecydowanie mniejszych grupach, wtedy byłyby celowe bardzo potrzebne zajęcia z logopedą, zwiększyłbym ich liczbę (przez ciągłe zmiany i nieinformowanie o tym chorych skorzystałem jedynie z 1 zajęć i to zupełnie przypadkowo się o nich dowiedziałem). To tyle w maksymalnym skrócie.
Dla chorych nie ma nic gorszego niż bezczynność. Leżeć i patrzeć w telewizor to ja mogę w domu za darmo, a nie za tak duże pieniądze. Ośrodek ma niesamowity potencjał i szkoda, że to się marnuje, chorzy mogliby więcej skorzystać.
Dostałem kolejną lekcję od życia, położyłem wszystko na jedną szalę, żeby tylko być rehabilitowanym w tym ośrodku. Niestety „nie wszystko złoto co się świeci”.