Dzień 246 – www.fencing-oldboy.pl
Moi Przyjaciele Polscy Weterani Szermierki zorganizowali szlachetną akcję „koszulki wsparcia” 🙂
KOSZULKI WSPARCIA
Wszystkich zainteresowanych wsparciem Jacka Gaworskiego zapraszamy do nabycia „koszulki wsparcia” z logo strony Jacka. Wszelkie zapytania w tej sczytnej sprawie prosimy kierować na adres naszej poczty
fencing-oldboys@wp.pl
Dziękuję za wspaniały gest 🙂
Dzień 245 – spotkania klubowe ;)
Dziś dla odmiany krótki spacerek i lekcyjka z trenerem 🙂
Pobyt na mroźnym powietrzu z przyczyn oczywistych był krótki, ale staram się być codziennie na dworze.Nie chcę sytuacji, że zasiedzę się w domu bo mróz, a jak będę zmuszony wyjść z cieplarni to się przeziębię.Trzeba się hartować, oczywiście wszystko z umiarem, ale nie można dopuścić jak to mówi moja żona do „zakiśnięcia w domu”.
Popołudniu miałem lekcyjkę z trenerem, przy okazji zdałem relację z Pucharu Świata, bo od powrotu jeszcze się nie widzieliśmy.
Lubię chodzić do klubu, spotykam się tam z pasjonatami szermierki, dzięki którym zapominam o chorobie.Wspominamy dawne czasy, wyjazdy turnieje, zgrupowania, zawsze wracam naładowany pozytywną energią, myślę, że to bardzo wszechstronna rehabilitacja 🙂
Dzień 244 – we własnym zakresie ;)
Do południa piętnastominutowy spacerek po parku z kijkami, a wieczorkiem basen;)
Mróz owszem siarczysty, ale bez porównania z tym w kriokomorze. Dlatego uznałem, że krótka przebieżka dobrze mi zrobi i nie myliłem się. Niskie temperatury dobrze na mnie wpływają, trzeba tylko odpowiednio się ubrać i z rozsądkiem korzystać.
Wieczorkiem pojechałem z Patrycją na basen do REDECO, było super. Popływałem, potem masaż na kanonkach i do domku.
Do końca tygodnia nie mam rehabilitacji więc sam zadbam o kondycję 🙂
Dzień 243 – nie ustąpiłem…
Wyjazd na Puchar Świata był wyzwaniem nie tylko sportowym, ale przede wszystkim zmierzeniem się z chorobą!
Wielogodzinna podróż była dla mnie męcząca, potem dwa dni oczekiwania na walki. Dodatkowy stres – komisja kwalifikacyjna do kategorii i obserwacja.
Potem ta nieszczęsna wywrotka na wózku. Nie wiedziałem jak mój organizm to wszystko zniesie, w duchu mówiłem sobie, będzie dobrze.
Kiedyś jadąc na zawody skupiałem się tylko na walkach, a teraz dźwigałem „garba w postaci SM”. Dziś emocje opadają i widzę jak wiele udźwignąłem 🙂
Wynik zawodów to sprawa drugoplanowa, najważniejsze, że nie ustąpiłem pola chorobie!
Dzień 242 – 1 trafienie!!!
Po obejrzeniu filmu z walki o wejście do finałowej 8, uświadomiłem sobie, że przegrałem 1 trafieniem!!!!
Byłem tak zmęczony i zakręcony, że nie wiedziałem nawet o ile przegrałem. Niestety mając tą wiedzę wcale nie czuję się lepiej, tym bardziej, że zrobiłem dobrą akcję i „nie zagrało”.
A gdyby „weszło” to byłbym w ósemce, a kto wie co by było dalej -)——–
Poniżej decydująca walka: