Szukaj napisanych przez" Jacek"

Dzień szósty – samowolka

cze 8, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, Leczenie, Terapia  //  Możliwość komentowania Dzień szósty – samowolka została wyłączona

Dziś uznałem, że skoro czuję się tak samo jak wczoraj to bez konsultacji z prowadzącym zdecydowałem – jadę na wieś!  W mieście jest już nie do wytrzymania.

Mój stan jest stabilny, skutki uboczne w niewielkim stopniu odczuwalne. Ciśnienie lekko podwyższone co jest kolejną fazą działania leku.

Zanosiło się na burzę, nawet drób zrobił się nerwowy.

Ta samowolka była mi potrzebna.

Dzień piąty – wyjazd na wieś

cze 7, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, Leczenie, Terapia  //  Możliwość komentowania Dzień piąty – wyjazd na wieś została wyłączona

Stan poprawy nadal się utrzymuje, aż boję się, że to sen.

Noga – bez spastyczności, wzrok – widzę wyraźniej niż dotychczas. Ciśnienie zrobiło mi psikusa, miałem bardzo wysokie jak na mnie 196/96 tętno 62, nadal mierzę regularnie co godzinę.
W związku z dobrym samopoczuciem dostałem zgodę na wyjazd na wieś. Było super zupełnie inne powietrze niż w mieście, ponadto te upały mniej dokuczają w cieniu stodoły niż na balkonie w bloku.

Obserwowanie zwierzaków jak się bawią, nawet ruszyłem na chwilę do zabawy z nimi (dowód załączone zdjęcie). Cieszę się i delektuję każdą chwilą jakby to miała być ostatnia.

I wszystko to dzięki Wam!

Dzień czwarty – dalsza poprawa

cze 7, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, Leczenie, Terapia  //  Możliwość komentowania Dzień czwarty – dalsza poprawa została wyłączona

Każda komórka mojego ciała jest nastawiona na walkę o przetrwanie.

Po przebudzeniu pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było sprawdzenie czy poprawa w prawej nodze się utrzymuje. Próba, której od dawna nie byłem wstanie wykonać. Polega ona na tym, że w leżeniu tyłem dotyka się piętą prawej nogi lewego kolana i przesuwa w dół po goleni do stopy. Wykonuje się to na przemian. Ja dotychczas z trudem wykonywałem to jedynie lewą nogą po prawej natomiast prawej nawet nie byłem w stanie podnieść. Dziś ku mojej wielkiej radości udało się to zrobić, czyli  jednak nie wydawało mi się, że jest lepiej.

Dalsza poprawa dotyczy wzroku, do wczoraj miałem nieostre widzenie, pogodziłem się z tym stanem już dawno, a tu dziś po wyjściu na dwór wszystko nabrało ostrości.

Muszę znaleźć kogoś kto brał ten lek  i zapytać czy też jego organizm tak zareagował.

Dzień trzeci – A Słowo ciałem się stało

cze 5, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, Leczenie, Terapia  //  Możliwość komentowania Dzień trzeci – A Słowo ciałem się stało została wyłączona

Pierwszy raz od niepamiętanym kiedy tak dobrze spałem.

Rano o stałej porze przyjąłem trzecia kapsułkę leku, jak sobie pomyślę,ze połykam kwotę niewiele mniejsza od mojej renty to tak mnie coś zatyka. Co godzinę mierzę ciśnienie, jest w granicach mojej normy. Organizm ludzki ma niesamowite zdolności przystosowawcze.

Wracając do motta na dziś to: większość nieprzyjemnych skutków ubocznych ustąpiła. Najważniejsze, jest jednak to, że w prawej nodze od kolana w dół ustąpiła spastyczność. Być może tak bardzo chce żeby lek zadziałał, ale jeżeli przez najbliższe dni ten stan się utrzyma to będzie znaczyło, Słowo ciałem się stało – lek mnie nie zabił to teraz mnie wzmacnia!

 

Dzień drugi – Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni!!!

cze 4, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, Leczenie, Terapia  //  Możliwość komentowania Dzień drugi – Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni!!! została wyłączona

I tego sie trzymam, jak mnie nie zabiło to teraz niech mnie wzmacnia!!

Dotrwałem do rana, trudno jest spać wśród przewodów, do tego co jakiś czas skrzynka na szafce ostrzegała, że dzieje sie ze mną coś złego. O tej samej porze co wczoraj przyjąłem drugą dawkę leku, jest to bardzo ważne.

Cały czas byłem monitorowany, lekarz zadecydował, że przez kolejne sześć godzin będę podłączony do aparatury, ponadto siostry miały na mnie oko. Ochoczo proponowały kaczuszkę, nie mniej jednak nie skorzystałem i dzielnie choć po ścianie podążałem sam do wc.

Ciśnienie było niskie ale nie tak drastycznie jak wczoraj.

Świst w uszach i zawroty głowy powoli zaczęły ustępować, pozostał chemiczny posmak w ustach. Nowe odczucia: ucisk w głowie, suchość w krtani, ogólne osłabienie. Z dużej palety skutków ubocznych to jedynie ułamek, obym reszty nie doświadczył.

Po upływie ustalonego czasu obserwacji udało mi sie wynegocjować z lekarzem dyżurnym, że mnie wypuści do domu, z zastrzeżeniem, jeżeli cokolwiek będzie się działo to wzywamy karetkę. Szpital ratuje życie i leczy ,ale psychikę rujnuje. A ja do walki muszę być zwarty, nic nie może szwankować.

Pojedynek trwa…

Archiwum