Dzień 357 – w drodze do piekła…
Dziś otrzymałem kolejnego maila od przeciwniczki jakiegokolwiek leczenia, uznającej jedynie cudowne papryczki ryszarda, renaty romanowskiej: „Ty i twoja żona sprzedaliście duszę diabłu. Dobro powraca tak jak i zło. Do ciebie już zło wróciło, na co masz dowody. Piekło, z którego nie ma powrotu będzie przepełnione takimi jak ty.”
Publikuję treść maila byście mieli obraz jak wiele bezinteresownej nienawiści jest w ludziach. Osoby chore na raka odrzucając leczenie farmakologiczne umierają przez takich jak osoba, która przysłała mi powyższego maila. Ci ludzie nawet mnie nie znają, a za to, że chcę się leczyć wysyłają do piekła. Znęcają się nade mną, jakby to, że mam dwie śmiertelne choroby było zbyt mało!
Piekło to ja mam na ziemi zafundowane przez NFZ. Żal mi ich bo przez to co piszą widać, że są nieszczęśliwi, ale to nie usprawiedliwia ich postępowania.Do tego są hipokrytami jeżeli myślą, że wyrządzone mi zło do nich nie wróci!
A cudowne papryczki to chyba na logiczne myślenie szkodzą 🙂
Dzień 341 – bezsenność…
Mam pustkę w głowie, kolejna bezsenna noc zrobiła swoje, jak nie zacznę spać to zwariuję!
Gonitwa myśli doprowadza mnie do szału. Z jednej strony ciesze się, że myślę, bo rok temu było u mnie z tym krucho. A z drugiej stan nieświadomości byłby w mojej sytuacji zbawienny. Zdaję sobie sprawę z tego co się dzieje i to sprawia, że noc jest stanowczo za długa.
Dzień 339 – w sam raz…
Zimno, jakie zimno temperatura w sam raz dla mnie 🙂
Pozdrawiam z Parku Szczytnickiego!
Dzień 337 – optymalnie…
Dzisiejsza pogoda była dla mnie idealna 🙂
Bez deszczu, chłodno, słoneczko od czasu do czasu wyglądało z za chmur. Dzięki temu mój organizm wraca do funkcjonowania. Nie robiłem nic szczególnego bo po upałach jeszcze nie czuję się na siłach, ale jutro mam nadzieję poćwiczyć.
Nie planuję bo wtedy nic z tego nie wyjdzie 😉
Dzień 336 – przyjemnie…
To był bardzo przyjemny dzień, rodzinne spotkanie i przepyszne dania z grilla.
Żarty, opowiadania, wspomnienia, to to czego było mi potrzeba dla równowagi psychicznej. Całości dopełniły pyszności przyrządzone na grillu. Szkoda, że tak rzadko się mamy okazję do spotkań w tak zacnym gronie 🙂
A na koniec dnia burza bez wiatru, która dała wyczekiwane ochłodzenie i sprawiła, że powietrze stało się rześkie.