Dzień 341 – bezsenność…
Mam pustkę w głowie, kolejna bezsenna noc zrobiła swoje, jak nie zacznę spać to zwariuję!
Gonitwa myśli doprowadza mnie do szału. Z jednej strony ciesze się, że myślę, bo rok temu było u mnie z tym krucho. A z drugiej stan nieświadomości byłby w mojej sytuacji zbawienny. Zdaję sobie sprawę z tego co się dzieje i to sprawia, że noc jest stanowczo za długa.
Dzień 339 – w sam raz…
Zimno, jakie zimno temperatura w sam raz dla mnie 🙂
Pozdrawiam z Parku Szczytnickiego!
Dzień 337 – optymalnie…
Dzisiejsza pogoda była dla mnie idealna 🙂
Bez deszczu, chłodno, słoneczko od czasu do czasu wyglądało z za chmur. Dzięki temu mój organizm wraca do funkcjonowania. Nie robiłem nic szczególnego bo po upałach jeszcze nie czuję się na siłach, ale jutro mam nadzieję poćwiczyć.
Nie planuję bo wtedy nic z tego nie wyjdzie 😉
Dzień 336 – przyjemnie…
To był bardzo przyjemny dzień, rodzinne spotkanie i przepyszne dania z grilla.
Żarty, opowiadania, wspomnienia, to to czego było mi potrzeba dla równowagi psychicznej. Całości dopełniły pyszności przyrządzone na grillu. Szkoda, że tak rzadko się mamy okazję do spotkań w tak zacnym gronie 🙂
A na koniec dnia burza bez wiatru, która dała wyczekiwane ochłodzenie i sprawiła, że powietrze stało się rześkie.
Dzień 335 – upały nie dla mnie…
Zdecydowanie źle znoszę upały, zanim zachorowałem na SM nie miałem takich problemów.
Jak byłem zdrowy to uwielbiałem spędzać czas nad wodą, zażywać kąpieli słonecznych i wodnych. Niestety SM nawet tak drobną przyjemność mi odebrało. Wolę kiedy jest rześko, wtedy czuję, że żyję. Wysoka temperatura mnie osłabia, pozbawia sił, czuje się źle. A to dopiero maj, co będzie w lecie nawet nie chcę myśleć.
Muszę znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie bo nasze malutkie mieszkanko nagrzewa się jak terrarium.