Dzień 39 – kriokomora
Nareszcie chłodno! Taka temperatura jak dziś jest dla mnie najlepsza.
Zapewne osoby będące na urlopach, ubolewają i Ela, która ubrała się do pracy w krótki rękawek i zmarzła, czekając na autobus na przystanku. Ale ja czuję się jak ryba w wodzie. Pytaliśmy o zabiegi oferowane w pakietach, co prawda są za ½ ceny, ale trzeba dokupić konsultację lekarza co podnosi cenę o 100 zł, mimo to zdecydowaliśmy się. Najpierw wizyta u lekarza, który kwalifikuje, a dopiero potem zabiegi. Wolne terminy są na początek sierpnia. Wstępnie ustaliliśmy, że będę korzystał przez 10 dni od drugiego tygodnia sierpnia. Ważne jest zachowanie ciągłości zabiegów w kriokomorze, gdyż co dwa dni zmienia się w niej temperatura, a to ma znaczenie terapeutyczne dla organizmu.
Dziś podczas rehabilitacji z Panią Olą, nauka poprawnego chodzenia momentami przechodziła w taniec. W poszukiwaniu przestrzeni wyszliśmy nawet na poczekalnię, z każdym krokiem było lepiej, chwilami szedłem sam bez podpierania.
Dzień 37 – upał
Upał był dziś niemiłosierny, źle jak deszcz, ale jak upał też nie jest dobrze.
Bardzo źle znoszę takie dni jak dziś, nawet gdzieś czytałem o tym, że chorzy na SM czują się gorzej podczas upałów. Najlepiej czuję się kiedy jest chłodno, myślę, że gdybym miał możliwość korzystania np. z kriokomory to miałoby to na mnie zbawienne działanie. Osoby, które znam chore na SM, korzystające z w/w mówią, że takie zabiegi im bardzo pomagają. Jak kiedyś pójdę to Wam opiszę, ostatnio znalazłem ofertę takich zabiegów we Wrocławiu na allegro, trochę się zdziwiłem, ale i tak aukcja była zamknięta.
Ela poprawiła mi samopoczucie pysznym deserem
Dzień 33 – nauka chodzenia
Rano kapsułka o stałej porze popijana wodą mineralną lekko gazowaną.
Po odczekaniu pół godziny muszę wypić kefir, sprawdzony sposób na pozbycie się odruchu wymiotnego. Cały czas mam chemiczny posmak w ustach, nic na to nie pomaga, dlatego staram mieć się coś miętowego pod ręką do ssania.
Dziś podczas rehabilitacji Pani Ola uczyła mnie jak powinienem stawiać kroki i jaką mieć postawę by przywrócić naturalny chód. Przede wszystkim nie wolno się śpieszyć, wyprostować się – łopatki razem, stopy stawiać pięta – palce. Jak poćwiczyłem to faktycznie wyglądało to jak chód a nie kuśtykanie. Na razie mięśnie są zbyt słabe by mnie utrzymać bez podpierania się laską. Powiedziano mi jednak, że są duże szanse na przywrócenie właściwego chodzenia, gdyż organizm nie zatracił naturalnych odruchów.
Jestem jeszcze bardziej zmotywowany!
Dzień 32 – zakwasy
Dziś jest czwarty z dziesięciu dni rehabilitacji. Po dotarciu do ośrodka, przebieram się, a następnie:
- zaczynam od terapii manualnej
- gimnastyka korekcyjna + rowerek
- miejscowa krioterapia
- magnetronic
Już posłusznie ćwiczę przez tyle ile mi rehabilitantka zaleca, gdyż ostatnio mnie poniosło i zamiast przez 1 minutę ćwiczyłem 5, co skończyło się strasznymi zakwasami. Ból był do tego stopnia uciążliwy, że poruszałem się z trudem. Ale dzięki temu poczułem to co kiedyś zawsze na początku sezonu, podczas pierwszych treningów – standard.
Dzień dwudziesty dziewiąty – rehabilitacja
Tak dobre działanie leku powinno być wzmocnione kompleksową rehabilitacją. Ale jak już wcześniej wspominałem pobyt w takim ośrodku w Bornem Sulinowie kosztuje 4 800 zł, czyli zapomnij Jacek. Charytatywna rehabilitacja u Jacka dobiegła końca, gdyż wyjechał na obóz z młodzieżą szermierczą. Na szczęście dzięki uprzejmości trzech Pań: Edyty, Danuty, Oli, oraz Pani koordynator, mogę korzystać przez 10 dni z rehabilitacji w ramach NFZ. Zabiegi trwają 1,5 godziny dziennie i są dostosowane do moich możliwości i do tak krótkiego okresu.
Idealnie byłoby gdybym mógł gdzieś być rehabilitowany stale, ale o tym też zapomnij Jacek.
To, że spotykam na swojej drodze życzliwych ludzi zaowocowało tym, że mogę się leczyć, być rehabilitowany i na bieżąco Was o tym informować.