Dzień 864 – Przyjaciele…
Pozdrowienia i podziękowania od Jacka i mnie dla Was za to, że Jesteście z nami 🙂
Dzień 839 – jedziemy :)
Dokumenty spakowane i jedziemy zmierzyć się z nowotworem.
Jak będzie dostęp do internetu to Ela w moim imieniu będzie informowała jak się sprawy mają.
Telefony nauczeni rachunkami z ostatniego pobytu w klinice w Berlinie zostawiamy w domu.
Niestety koszty musimy ciąć, a za odebranie telefonu za granicą też musimy płacić.
Oczywiście Ela zabiera telefon służbowy bo ona jest na służbie 24 godziny na dobę bez względu na dni wolne, okoliczności i święta.
Jeszcze raz Wszystkim Wam Dziękujemy 🙂
Gdybym mógł jeszcze nieśmiało o coś poprosić to w wolnych chwilach potrzymajcie za mnie kciuki 🙂
Dzień 837 – dzień dobrych wiadomości :)
Rano dostałem bardzo oczekiwaną informację z Bostonu, mianowicie terapia będzie przeprowadzana w klinice „córce” kliniki Bostońskiej w Niemczech.
Było to dla nas o tyle ważne, że odeszły ogromne koszty dotarcia do Bostonu takich jak koszt biletów lotniczych, a na to pieniędzy nie mieliśmy.
Wizyty w klinice będą cykliczne co kilka tygodni i czym innym koszt przejechania samochodem za tzw.miedzę, a czym innym bilety do USA dla dwóch osób w obie strony co trzy tygodnie.
Kiedy nasz znajomy dowiedział się, że będziemy jeździć do Niemiec na terapię to zaoferował nieodpłatne korzystanie z jego samochodu na cały okres trwania leczenia, po naszej stronie będzie jedynie tankowanie.
Ale to minimalne koszty w porównaniu z tymi jakie nas ominęły.
Jesteśmy bardzo szczęśliwi i wdzięczni, że los w końcu się do nas uśmiechnął i wszystko zaczyna się układać 🙂
Dzień 836 – jadę!!!
KOCHANI DZIĘKI WAM LUDZIOM Z CAŁEGO ŚWIATA I FIRMIE BUDIMEX DOSTAŁEM SZANSE NA PRZEŻYCIE 🙂
JESTEŚMY Z ELĄ SZCZĘŚLIWI 🙂
Z CAŁEGO SERCA WAM DZIĘKUJEMY 🙂
ŻADNE SŁOWA NIE ODDADZĄ NASZEJ WDZIĘCZNOŚCI I SZCZĘŚCIA 🙂
Dzień 834 – coraz bliżej…
Na chwilę obecną na leczenie brakuje 20 000zł.
Stres ostatnich dni daje o sobie znać, niepewność a zarazem świadomość, że to już ostatnia szansa wydrenowały nas psychicznie i fizycznie.
Oboje jesteśmy wykończeni, bardzo mało śpimy, bo jak tu wypoczywać – spać jak waży się moje być lub nie być.
Wierzymy, że się uda, jesteśmy już tak blisko 🙂