Dzień 36 – reklama
Jak zwykł mawiać mój teść „reklama dźwignią handlu” i gdybyście wiedzieli co ma na myśli, to uśmiali byście się do łez. Co prawda nasz feniks rocznik 1995, nie jest może zbyt reprezentacyjny, ale nowy dizajn nadał mu świeżości. Od środka we wstecznej szybie widać wszystko, natomiast z zewnątrz takie cudko jak na zdjęciu. Ależ ta technika poszła do przodu.
Od razu mówię, żeby potem nie było „samochodu i żony nie pożyczam”
Dzień 35 – diagnostyka
Jak wcześniej wspominałem w lipcu wybieram się na diagnostykę do kliniki pod Warszawą. Konkretnie to dostałem propozycję bezpłatnej diagnostyki i wykonania zabiegu udrażniania żył w klinice AMEDS w Grodzisku Mazowieckim.
Skorzystam z diagnostyki gdyż w chwili obecnej lek, który biorę wymaga by z jakimikolwiek zabiegami inwazyjnymi odczekać. Nie możemy dopuścić do wystąpienia stanu zapalnego, przez który musiałbym przerwać przyjmowanie kapsułek. Tym bardziej, że lek tak świetnie na mnie działa. A zabieg udrażniania jest mocno inwazyjny. Zadzwonił do Eli dr Zarębiński, który dokładnie wytłumaczył czym się zajmują, jakie mają doświadczenie i osiągnięcia. Wspólnie zdecydowaliśmy, że teraz skorzystamy z możliwości wykonania kompletnej diagnostyki czyli podstawowe badania oraz co najważniejsze: USG żył głębokich, NMR głowy i rdzenia.
Bardzo liczę na te badania, gdyż jestem ciekaw jak wyglądają moje żyły, mózg i rdzeń.
Dziś w Teleexpressie
Dzisiejszy Teleexpress wyemitował felieton poświęcony mojej sytuacji. Był to fragment tego co przygotował kilka dni temu wrocławski oddział TVP.
Dzień 33 – nauka chodzenia
Rano kapsułka o stałej porze popijana wodą mineralną lekko gazowaną.
Po odczekaniu pół godziny muszę wypić kefir, sprawdzony sposób na pozbycie się odruchu wymiotnego. Cały czas mam chemiczny posmak w ustach, nic na to nie pomaga, dlatego staram mieć się coś miętowego pod ręką do ssania.
Dziś podczas rehabilitacji Pani Ola uczyła mnie jak powinienem stawiać kroki i jaką mieć postawę by przywrócić naturalny chód. Przede wszystkim nie wolno się śpieszyć, wyprostować się – łopatki razem, stopy stawiać pięta – palce. Jak poćwiczyłem to faktycznie wyglądało to jak chód a nie kuśtykanie. Na razie mięśnie są zbyt słabe by mnie utrzymać bez podpierania się laską. Powiedziano mi jednak, że są duże szanse na przywrócenie właściwego chodzenia, gdyż organizm nie zatracił naturalnych odruchów.
Jestem jeszcze bardziej zmotywowany!
Dzień 32 – zakwasy
Dziś jest czwarty z dziesięciu dni rehabilitacji. Po dotarciu do ośrodka, przebieram się, a następnie:
- zaczynam od terapii manualnej
- gimnastyka korekcyjna + rowerek
- miejscowa krioterapia
- magnetronic
Już posłusznie ćwiczę przez tyle ile mi rehabilitantka zaleca, gdyż ostatnio mnie poniosło i zamiast przez 1 minutę ćwiczyłem 5, co skończyło się strasznymi zakwasami. Ból był do tego stopnia uciążliwy, że poruszałem się z trudem. Ale dzięki temu poczułem to co kiedyś zawsze na początku sezonu, podczas pierwszych treningów – standard.