Szukaj w "BLOG"

Dzień 84 – burzowo

sie 25, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, Leczenie, Lek  //  Możliwość komentowania Dzień 84 – burzowo została wyłączona

Czuję się jak ptak, którego lek nauczył latać, a teraz niewiadomo dlaczego odebrał mi skrzydła.

Ja chcę moje skrzydła z powrotem!!!

Nie dość, że mam kłopoty z zasypianiem, a jak już zasnę to sen nie daje mi odpoczynku, na domiar złego nad ranem przez Wrocław przeszła burza. Szalał wiatr, strugami lał deszcz, a pioruny przecinały niebo, sprawiając, że było jasno jak w dzień. Trudno spać jak za oknem szaleją żywioły.

Konsultowaliśmy dziś mój stan i wyniki badań z prowadzącym, był zmartwiony, że są aż tak złe. Fizycznie niewiele lepiej, do tego psychika zaczyna siadać. Zanim włączy kolejne leki na podniesienie tego co jest znacznie poniżej normy i obniżenie tego co powyżej, radzi poczekać. Nafaszerować się  chemią zawsze zdążę, być może to przesilenie działania leku podstawowego. Musi się wyszaleć w moim organizmie, jak ta burza nad ranem. Teraz się muszę bardzo oszczędzać, gdyż organizm jest znacznie osłabiony i niewiele trzeba żebym miał rzut.

 

Dzień 83 – L< , H>

sie 24, 2011   //   przez Jacek   //   Badania, BLOG, Leczenie, Rehabilitacja  //  Możliwość komentowania Dzień 83 – L< , H> została wyłączona
Odebrałem wyniki – niestety są złe.

Z wszystkim ostatnio mam pod górkę, jak na coś bardzo liczę to nic z tego nie wychodzi.

Źle się czuję, wyniki potwierdziły, że mam do tego prawo, więcej oznaczeń L- poniżej najniższego progu, mniej oznaczeń H- powyżej górnej granicy, niestety żadne nie jest powodem do radości.

Nawet radość z tak długo oczekiwanej rehabilitacji przygasła z powodu różnych okoliczności.

Dzień 82 – koszulka

sie 23, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, POMOC  //  Możliwość komentowania Dzień 82 – koszulka została wyłączona

W poniedziałek zakończyła się aukcja koszulki z autografami reprezentantów Polski w szermierce i dyskobola. Nie znalazł się żaden chętny do jej nabycia, było wielu zaglądających na aukcję, ale niestety nikt koszulki nie kupił. Nie ukrywam, że bardzo liczyłem na jej sprzedaż, żeby mieć środki na wyjazd do Bornego, ale są rzeczy, których się „nie przeskoczy”.

Koszulka zostaje u mnie:)

Dzień 81 – „specjalista”

sie 22, 2011   //   przez Jacek   //   Badania, BLOG, Leczenie  //  Możliwość komentowania Dzień 81 – „specjalista” została wyłączona

Od bladego świtu dzwoniłem do przychodni, żeby zarejestrować się do lekarza pierwszego kontaktu. Zawsze jest to wielkie wyzwanie, bo najpierw nikt nie odbiera telefonu, a zaraz potem niema wolnych miejsc. Dziś miałem to szczęście, że udało mi się zarejestrować na popołudnie. I to był koniec szczęścia.

Wizytę miałem na 14.30, byłem pod gabinetem 10 minut wcześniej. Niestety lek. med. specjalista chorób wewnętrznych spóźnił się 40 minut, głównie dlatego, że spędził ten czas na emablowaniu panienki przed wejściem do przychodni. Przyszedł z książką medyczną pod pachą, (pewnie żeby, czuć się pewniej) i ani dzień dobry, ani przepraszam za spóźnienie, a wręcz czego jeszcze tu siedzicie! Zażądał herbaty od rejestratorki i dopiero rozpoczął przyjmowanie.

W środku było jeszcze gorzej, oczywiście nie było mojej karty, bo pani rejestratorka jak zwykle po raz enty pomyliła moje nazwisko i dała nie tę kartę co trzeba. Kiedy udało mi się pozostać w gabinecie, bo oczywiście lekarz skrzętnie skorzystał z sytuacji i stwierdził, że nie jestem do niego zarejestrowany, wiec za drzwi. W końcu moja karta się znalazła i powiedziałem jaki jest pierwszy z dwóch cel mojej wizyty, czyli otrzymanie skierowania na badania, wszystko miał napisane na kartce od neurologa.

Niestety nagle jakby ktoś go przeprogramował stał się specjalistą neurologii i to najmądrzejszym. Zaczął analizować lek, który biorę, dociekać kto mi go zalecił, a dlaczego mi go zalecił, a jak on na mnie działa, a skąd prowadzący o nim się dowiedział itp., a nawet nie wiedział o co pyta bo musiałem mu przeliterować nazwę. Jedyne co potrafił wypowiedzieć to ”a po co, a na co” . Już zaczynałem się bać, że zacznie mnie neurologicznie badać, a raczej torturować. Miał wielkie szczęście, że tym razem poszedłem bez Eli, jedynie Patrycja była ze mną, ale za drzwiami.

Kiedy udało mi się w końcu wydrzeć  skierowanie, na którym coś nabazgrał (nie winem co będzie jutro w laboratorium). Przeszedłem do drugiego celu wizyty zaświadczenia do NFZ na refundację pielucho majtek i podkładów. Tym go rozwaliłem, kazał mi oblecieć całą przychodnię i pytać w innych gabinetach czy mają jakieś druki. Mnie, który ledwie się na nogach trzymam, taki jestem słaby, dobrze, że mam laskę do podpierania. Odpuściłem to zaświadczenie bo musiałbym jełopa tą laską przeżegnać.

Ostatecznie przepłaciłem te wizytę omdleniem i wymiotami.

Ledwie doszedłem do siebie, a jest po 22.

Dzień 80 – prawie jak lotto…

sie 21, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, Leczenie, Rehabilitacja  //  Możliwość komentowania Dzień 80 – prawie jak lotto… została wyłączona

Chyba mam jakąś kumulację w sobie, ale jeszcze nie odkryłem jaką.

O ile drżenie rąk po południu zelżyło, to w to miejsce weszła miejscowo wysypka, oczywiście szczypie i swędzi – czyli znamy to. Ponadto ciągle o czymś zapominam, jestem słaby i mnie mdli.

Ela podejrzewa, że skumulowały się skutki uboczne, albo  któryś z leków wszedł w interakcję. Teraz siedzi i analizuje po raz kolejny wszystkie ulotki, po raz kolejny bo za każdym razem jak kupujemy leki to od tego zaczyna. Podziwiam ją, bo ja nie miałbym tyle cierpliwości, a poza tym nic bym nie zrozumiał.

Archiwum