Szukaj w "BLOG"

Dzień 86 – komu w drogę…

sie 27, 2011   //   przez Jacek   //   Badania, BLOG, Rehabilitacja  //  Możliwość komentowania Dzień 86 – komu w drogę… została wyłączona

Jutro rano jadę do Bornego Sulinowa na cztery tygodnie kompleksowej rehabilitacji.

Dziwne uczucie, tak dawno nigdzie nie wyjeżdżałem co najwyżej do szpitala.

Kiedyś jak jechałem na zgrupowania lub zawody to pakowałem się w kilka minut wiedziałem co jest mi potrzebne i to zabierałem.
Teraz zupełnie nie mogłem się pozbierać co mam spakować, gdyby nie Ela to siedziałbym do rana i się zastanawiał.

Dziś zdałem sobie sprawę, że nigdy nie byliśmy całą rodziną na wczasach.

Jak trenowałem to mnie w większości nie było, a potem choroba i nie było nas stać na wyjazdy bo wszystko pochłaniało leczenie.

A jutro znów ja jadę, a one zostają.

Biedne te moje dziewczyny przeze mnie 🙁

Dzień 85 – na szczęście

sie 26, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG  //  Możliwość komentowania Dzień 85 – na szczęście została wyłączona

Brakuje mi ćwiczeń, a szczególnie chodzenia z kijkami. Jak byłem w szczytowej formie to moim największym osiągnięciem było przejście 50 metrów. Co prawda nie byłem w stanie już iść dalej i Patrycja zabrała mnie do samochodu, ale przejście tak długiego odcinka było moim sukcesem. Dla zdrowego człowieka to żaden wyczyn, ale dla mnie to było coś wielkiego. Zresztą są chorzy, którzy normalnie funkcjonują, chodzą, biegają, jeżdżą na rowerze, konno, pracują zawodowo. Ja od dawna już nawet nie marzę o takim luksusie, ale chciałbym chodzić jak najdłużej na własnych nogach nawet o lasce, ale chodzić. Niestety z każdym dniem jest gorzej. Dobrze, że jadę do Bornego, może tam uda się jeszcze coś uratować. Mam nadzieję, że wszystko się unormuje i choćby zatrzyma. Niech będzie tak jak jest, pogodzę się z tym, że mogę zrobić zaledwie kilka kroków, ale żebym mógł choć tyle. I najważniejsze żebym myślał i rozumiał, nie chcę być z powrotem warzywem.

Ela znalazła i dała mi dwie koniczynki czterolistne na szczęście, dlatego pozwoliłem sobie napisać o czym marzę.

Dzień 84 – burzowo

sie 25, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, Leczenie, Lek  //  Możliwość komentowania Dzień 84 – burzowo została wyłączona

Czuję się jak ptak, którego lek nauczył latać, a teraz niewiadomo dlaczego odebrał mi skrzydła.

Ja chcę moje skrzydła z powrotem!!!

Nie dość, że mam kłopoty z zasypianiem, a jak już zasnę to sen nie daje mi odpoczynku, na domiar złego nad ranem przez Wrocław przeszła burza. Szalał wiatr, strugami lał deszcz, a pioruny przecinały niebo, sprawiając, że było jasno jak w dzień. Trudno spać jak za oknem szaleją żywioły.

Konsultowaliśmy dziś mój stan i wyniki badań z prowadzącym, był zmartwiony, że są aż tak złe. Fizycznie niewiele lepiej, do tego psychika zaczyna siadać. Zanim włączy kolejne leki na podniesienie tego co jest znacznie poniżej normy i obniżenie tego co powyżej, radzi poczekać. Nafaszerować się  chemią zawsze zdążę, być może to przesilenie działania leku podstawowego. Musi się wyszaleć w moim organizmie, jak ta burza nad ranem. Teraz się muszę bardzo oszczędzać, gdyż organizm jest znacznie osłabiony i niewiele trzeba żebym miał rzut.

 

Dzień 83 – L< , H>

sie 24, 2011   //   przez Jacek   //   Badania, BLOG, Leczenie, Rehabilitacja  //  Możliwość komentowania Dzień 83 – L< , H> została wyłączona
Odebrałem wyniki – niestety są złe.

Z wszystkim ostatnio mam pod górkę, jak na coś bardzo liczę to nic z tego nie wychodzi.

Źle się czuję, wyniki potwierdziły, że mam do tego prawo, więcej oznaczeń L- poniżej najniższego progu, mniej oznaczeń H- powyżej górnej granicy, niestety żadne nie jest powodem do radości.

Nawet radość z tak długo oczekiwanej rehabilitacji przygasła z powodu różnych okoliczności.

Dzień 82 – koszulka

sie 23, 2011   //   przez Jacek   //   BLOG, POMOC  //  Możliwość komentowania Dzień 82 – koszulka została wyłączona

W poniedziałek zakończyła się aukcja koszulki z autografami reprezentantów Polski w szermierce i dyskobola. Nie znalazł się żaden chętny do jej nabycia, było wielu zaglądających na aukcję, ale niestety nikt koszulki nie kupił. Nie ukrywam, że bardzo liczyłem na jej sprzedaż, żeby mieć środki na wyjazd do Bornego, ale są rzeczy, których się „nie przeskoczy”.

Koszulka zostaje u mnie:)

Archiwum