Dzień 376 – cieszę się chwilą….
Jak powiedziałem tak zrobiłem, kolejny trening na maksa, chce się nacieszyć każdym ruchem, każdą kroplą potu, by niczego nie żałować!
Dzień 375 – se dałem…
Dziś dałem sobie do wiwatu, lekcyjka z trenerem, a potem walki, walki…
Ledwie się do domu doczłapałem, przyjemnie umęczony. Jutro powtórka z rozrywki, a co tam, na przekór niektórym, nie będę siedział i płakał!
Jak padnę to szczęśliwy-)———
Dzień 374 – planowanie;)
Popołudniowa ulewa pokrzyżowała mi plany wypróbowania się czy dam radę ujechać choć kawałek na rowerze.
Już od dłuższego czasu przymierzam się do tej próby, ostatni raz jeździłem na rowerze dobre kilka lat temu. Ela się śmieje i mówi, że pogoda z nią współpracuje, bo bała się, że sobie coś zrobię. Jest to bardzo prawdopodobne gdyż moje zaburzenia równowagi dają mi się we znaki na stojąco, ale jak nie spróbuję to nie będę wiedział.
Dzień 373 – zabrakło siły…
Na basen nie dotarłem, ale to nie znaczy, że leniuchowałem 😉
Dzień był pracowity i wyczerpujący dlatego na wieczorny basen zabrakło sił.
Odrobię innym razem 🙂
Dzień 372 – EURO 2012 ;)
Zrobiłem wyjątek i zrezygnowałem z dzisiejszego basenu na rzecz emocji sportowych.
Jutro idę na basen:)