Dzień 790 – Jacek Gaworski powalczy w Budapeszcie…
Sportgame
Początek przyszłego tygodnia , to początek mistrzostw świata w szermierce. Będzie to ważny czas dla polskich zawodników, którzy marzą o sukcesach. My liczymy na udane starty wrocławskiej grupy: naszych szermierzy i florecistów z Jackiem Gaworskim na czele.
Dzień 788 – dwu-częściowy…
Obecnie składam się z dwóch części.
Góry tzn. do pasa, która jeszcze jakoś się trzyma.
Dołu tj. od pasa, który jest beznadziejnie słaby i zawodzi mnie na każdym kroku.
W zasadzie taki stan rzeczy nie powinien mnie dziwić, diagnoza jest postawiona, ale ja się z nią nie zgadzam.
Tylko mój protest nic nie zmieni…
Dzień 786 – odnowa?…
W ramach odnowy psychiczno – biologicznej po tygodniu treningowym i wydarzeniowym, wybrałem się na basen.
Wróciłem przed chwilą czyli o 22.00 i mimo, że zmęczony czuję ulgę, przynajmniej fizyczną.
Tyle chciałbym Wam napisać, ale muszę najpierw to wszystko przetrawić, przemyśleć, oswoić…
Dzień 776,777,778 – co by nie było…
Dostałem wiadomość z kliniki, a w zasadzie dwie szkoda, że obie kiepskie.
Ale tego można się było spodziewać, leczenie powinienem był kontynuować zaraz po zagojeniu rany.
Gdybym miał na to pieniądze to bym kontynuował, robiliśmy co w naszej mocy żeby je zebrać, ale płacenie po kilka tysięcy miesięcznie za leczenie SM już jest nie lada wyczynem.
Reasumując na planowane wcześniej leczenie jest już za późno, nowotwór i czas to moi śmiertelni wrogowie.
Ostatnia szansa dla mnie to znalezienie innej najprawdopodobniej doświadczalnej metody.
Profesor rozesłał moje badania do swoich kolegów z innych klinik mają się naradzić.
Teraz muszę czekać na wyrok…
I co by nie było mam też dobre wieści, jadę na Mistrzostwa Świata do Budapesztu!!!
W ramach przygotowań do MŚ przyszły tydzień spędzę na zgrupowaniu w Warszawie, dzięki IKS AWF Warszawa.
I całe szczęście bo nie będę miał czasu na myślenie co dalej…
Dzień 775 – żniwa…
Dziewczyny zabrały mnie za miasto, żebym nie zaglądał nerwowo do komputera.
I wiecie co, to był super pomysł 🙂
Już rozpoczęły się żniwa i na polach praca wre.
Odwiedziliśmy przyjaciół i rodzinę, było mnóstwo radości i pyszności, a dzień minął błyskawicznie.
Od przyjaciół usłyszeliśmy przejmującą historię, o której napiszę innym razem.
Po powrocie do domu czekała na mnie wiadomość od samego profesora.
Trzeba jeszcze czekać, gdyż musi się zebrać specjalne konsylium, które zdecyduje czy podejmą się leczenia mnie.
Czyli czekam dalej…