Dzień 122 – kto na mnie nakichał?!
Gorączka, pieczenie w nosogardle, ogólne rozbicie – tak się czuję 🙁
A jak wróciłem do Wrocławia z Bornego to nie mogłem się nadziwić, że jest tak piękna pogoda, a wokoło ludzie chorują na przeziębienia. I długo nie musiałem czekać, żeby i mnie ktoś obdarzył zarazkami.
Leżę w łóżku, Ela dała mi do połknięcia kolorowe tabletki i do wypicia lek, który rozpuściła w dobrze ciepłej wodzie. Na początku myśleliśmy, że to znów skutki uboczne Gilenii, ale po zbadaniu lekarz powiedział, że to infekcja.Mam nadzieję, że dzięki szybkiemu zadziałaniu choróbsko się nie rozwinie, bo ja mam inne plany.
Od jutra miałem zacząć tygodniową rehabilitację w ramach kontynuacji programu z Body Balance.
Muszę się pozbierać, bo 5 dni darmowej rehabilitacji piechotą nie chodzi 🙂
Dzień 121 – skonsultuj się ze swoim farmaceutą lub trenerem ;-)
Rano odebrałem opakowanie Gilenii.
Dzięki uprzejmości Pana Krawczyka, który jest farmaceutą i równocześnie reprezentuje środowisko szermiercze.
Pan Paweł zastosował dla mnie specjalny upust, który pozwolił mi zrealizować dwie pozostałe recepty na leki, które muszę brać, a są bardzo drogie.
To dla mnie bardzo dużo przy tak dużej ilości przyjmowanych leków, a jak wiadomo nie są one refundowane i płacę 100%.
Serdeczne Dziękuję -)——–
Dzień 117 – Dzięki Wam!!!
Jesteście wspaniali, dzięki Wam udało się zebrać środki na zakup leku na październik!!!!
Zrobiliśmy dziś podsumowanie i z kwotą jaką wylicytowano za złoty medal MP we florecie mężczyzn, mogę realizować receptę na październik 🙂
Z serca wszystkim dziękuję, po raz kolejny doświadczyłem tego, że nie jestem sam w walce z SM.
Cyceron oddał to dosłownie „Pewnego przyjaciela poznaje się w sytuacji niepewnej”
Dzień 115 – Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!
Wczoraj brat przywiózł mnie z Borengo do Wrocławia – Dzięki Sławek!
Jak było pisałem na bieżąco, a teraz napiszę jak ja bym to widział: zbyt długi pobyt, skróciłbym go do dwóch tygodni – odpowiednio zaplanowany w zupełności by wystarczył. Rehabilitację rozplanowałbym np. zabiegi z rehabilitantami plus kriokomora do obiadu, po południu zajęcia z terapeutami plus basen. Zajęcia socjoterapii i psychoterapii w zdecydowanie mniejszych grupach, wtedy byłyby celowe bardzo potrzebne zajęcia z logopedą, zwiększyłbym ich liczbę (przez ciągłe zmiany i nieinformowanie o tym chorych skorzystałem jedynie z 1 zajęć i to zupełnie przypadkowo się o nich dowiedziałem). To tyle w maksymalnym skrócie.
Dla chorych nie ma nic gorszego niż bezczynność. Leżeć i patrzeć w telewizor to ja mogę w domu za darmo, a nie za tak duże pieniądze. Ośrodek ma niesamowity potencjał i szkoda, że to się marnuje, chorzy mogliby więcej skorzystać.
Dostałem kolejną lekcję od życia, położyłem wszystko na jedną szalę, żeby tylko być rehabilitowanym w tym ośrodku. Niestety „nie wszystko złoto co się świeci”.
Dzień 109 – sterydem po oczach
Steryd tym razem do oczu 🙁 3 razy dziennie plus okłady z wywaru ze świetlika.
O konsultacji u okulisty w ramach NFZ mogłem zapomnieć.