Dzień 361 – rozpoznanie to nie wszystko…
I co z tego, że wiem, że mam raka skoro nikt mi nie może pomóc!
Gdyby nie czujność i upór mojej żony, zapewne do dziś nie wiedziałbym, że mam raka. Diagnozy nie zawdzięczam żadnemu lekarzowi, którego mógł zaniepokoić problem z chodzeniem i kłopoty z czuciem od pasa w dół. NFZ zamiast robić wszystko, żebym mógł być leczony, robi wszystko byle by mnie nie leczyć. Tego samego doświadczyłem jak tylko zachorowałem na SM i nie powinno mnie to dziwić, a mimo to boli.
Chwilami chce mi się wyć z bezradności i gdyby nie żona to zapewne nie czekałbym, żeby zobaczyć co będzie dalej.
Dzień 330 – oby do poniedziałku…
Dzięki pomocy Pani Ilony, której bardzo dziękuję, skontaktowaliśmy się z jedną z dwóch klinik na świecie zajmującą się przypadkami jak mój.
Jestem pod wrażeniem, bo w ciągu dwóch godzin odpisał neurochirurg z prośbą o przesłanie wszystkich badań jakie miałem wykonane.
Przesłanie okazało się nie być bułką z masłem, gdyż badania MRI mają bardzo dużą wagę i nie chciały przejść przez serwer. Na szczęście po „zasięgnięciu języka” udało się.Natychmiast otrzymałem potwierdzenie, że badanie otrzymali.
Poinformowano mnie, że w poniedziałek, dokładnie zapoznają się z dostarczoną dokumentacją oraz badaniami i dadzą odpowiedź czy podejmą się leczenia mnie.
Dzień 329 – wynik…
Od 2004 choruję na SM, a od wczoraj mam drugą zdiagnozowaną chorobę nowotwór mnogi rdzenia.
Nic dodać nic ująć, trzeba mieć wyjątkowego pecha, żeby zachorować na dwie tak paskudne choroby, niemające ze sobą nic wspólnego.
To tak jak bym miał umrzeć dwa razy, to chyba za dużo na jednego człowieka.
Dzień 328 – „będzie to co musi być”
Dziś miałem bardzo ważne badanie, wynik miał być od ręki, ale jak to z moim szczęściem nie dostałem go, mam zadzwonić jutro może coś będzie wiadomo, mam się cieszyć czy…
Dzień 322 – nie ma jej…
To był bardzo aktywnie spędzony dzień, padam z nóg, postanowiłem, że do czasu ostatecznej diagnozy drugiej choroby, nie przyjmuje do wiadomości jej istnienia!
Tego się trzymam, jak będzie czarno na białym wtedy będę się martwił.