Dzień 770 – rezonans…
Chwilami to mam wrażenie, że przyciągam problemy.
Na 14.40 byłem zapisany na rezonans (oczywiście odpłatny 100%).
Niestety już od progu mieliśmy problem z trafieniem do pracowni bo nigdzie nie było informacji jak do niej dojść.
Pani portierka nie mogła nam pomóc bo była pierwszy dzień w pracy i nie wiedziała gdzie co jest :0
Ela usiłowała się dodzwonić by panie z pracowni nas pokierowały, ale żaden z podanych numerów nie odpowiadał.
Po kilku minutach nerwowych poszukiwań dopadliśmy osoby zorientowanej, która wskazała nam drogę.
De facto na miejscu też nic nie było opisane czytelnie i jeszcze chwilę krążyliśmy po korytarzach by na końcu trafić na właściwą poczekalnię.
Udało nam się znaleźć Panią, która rejestrowała, kasowała, wykonywała badania i dowiedzieliśmy się, że jest ponad godzinne opóźnienie.
Szkoda, że nikt nie wpadł na pomysł by nas o tym poinformować, bo smsa z przypomnieniem o terminie badania mogli wysłać.
Nic to, jak już dotarliśmy to cierpliwie wyczekaliśmy na moją kolej.
Spędziłem w ciasnej tubie dwie godziny z małą przerwą na podanie kontrastu, dobrze, że choć pielęgniarka sprawnie się wkłuła.
Każdy kto miał NMR wie, że już po kilku minutach można tam oszaleć, tym bardziej, że nie dostałem ani słuchawek ani zatyczek do uszu.
Taki luksus za 1500 zł.
Opis ma być do tygodnia, potem prześlemy go do Berlina i wtedy wszystko się rozstrzygnie.
Dzień 657 – w oczekiwaniu na piątek
W przeciwnieństwie do polskich szpitali tu wizyta lekarzy jest o godzinie 7:00.
Po obchodzie serwują śniadanie, po którym zaczyna się fizjoterapia.
Po ćwiczeniach i elektroterapii Jacek musi się położyć gdyż nasila się ból głowy.
Niestety te objawy i nudności stale się utrzymują.
Jacek już odlicza godziny do jutrzejszego dnia w nadziei, że wróci do domu.
Dzień 649 – OPERACJA…
Pisze Patrycja
Wczoraj wieczorem zrobiono Tacie rezonans głowy, wynik tego badania spowodował, że od 7:15 rano wykonywano badanie za badaniem – głównie rezonanse. Godzina operacji była ciagle przesuwana.
O 15:30 przyszedł Profesor żeby porozmawiać o operacji oraz wynikach badań, które nie są dobre. Zaskoczyło Nas wszystkich, że Profesor jest bardzo młodym człowiekiem. Oczywiście Mama przepytała go na wszystkie sposoby pod kątem doświadczenia i umiejętności.
Około 17:00 rozpoczęto procedurę przygotowania do operacji. O 17:45, kiedy leki uspokajające zaczęły działać i Tato przysnął, pielęgniarka zawiozła go na łóżku na blok operacyjny.
18:00 rozpoczął się zabieg, planowany czas trwania 3 godziny.
TRZYMAJCIE MOCNO KCIUKI, MÓDLCIE SIĘ, BĄDŹCIE Z NAMI!!!
Dzień 632 – ruszamy…
Jutro mam wizytę przedoperacyjną w klinice w Berlinie.
Jestem szczęśliwy, że po niemal roku „dreptania w miejscu” ruszyliśmy.
Wiem, wiem przede mną jeszcze długa droga…
Najważniejsze, że zaczynam leczenie, bo to moja ostatnia szansa na uratowanie życia.
Szansa, którą mi podarowaliście!
Nie ma słów by wyrazić moją wdzięczność, Dziękuję 🙂