Dzień 1144 -1153 – constans…
Dziś miałem przeprowadzoną kompleksową diagnostykę otolaryngologiczną.
Pozostałości po przebytym choróbsku, które ciągną się i jeszcze trochę mnie pognębią.
Ale jest jeszcze coś co wymaga głębszego zajrzenia do czaszki.
Jestem bardzo zadowolony z tej kliniki gdzie dziś byłem.
Najlepsi specjaliści w połączeniu z super nowoczesnym sprzętem dają gwarancję właściwej diagnozy.
Tymczasem nadal czekamy na kluczową wiadomość z Bostonu.
Przerobiliśmy już chyba wszystkie fazy nerwowego oczekiwania, teraz mamy constans – czyli co ma być to będzie…
Dzień 1131-1134 – powtarzałem…
Wczoraj dostaliśmy informację, że muszę powtórzyć jedno z badań.
Dziś rano udało się załatwić ponowne zrobienie badania.
Późnym popołudniem je wysłaliśmy do kliniki.
I czekamy dalej…
Dzień – 1126-1130 – i poszły…
I poszły, badania za ocean 🙂
Nastał czas nerwowego oczekiwania.
Oby nie kazali tyle czekać na decyzję co na ostatnie wyniki.
Zdaję sobie sprawę, że wymaga to drobiazgowego analizowania, ale jak każdy chciałbym wiedzieć na czym stoję.
Tym bardziej, że od września ważny czas sportowy, początek kwalifikacji paraolimpijskich 🙂
Teraz kluczowy czas życiowy, czy dane mi będzie wygrać wojnę z rakiem…
Dzień 1120 -1124 – zajmowanie umysłu…
Trochę mnie te badania wycieńczyły, a jeszcze sporo przede mną.
Ostatnie będę miał w piątek, a potem rozpocznie się nerwowe oczekiwanie.
Mimo wszystko między badaniami chodzę na basen i treningi.
W weekend odwiedziliśmy dawno nie widzianych znajomych, a w niedzielę my mieliśmy przemiłych gości 🙂
Dzięki temu daję radę i jestem zmobilizowany.
Gorzej będzie kiedy przyjdzie nam czekać na wyniki, decyzję czy się kwalifikuję, no i oczywiście koszt.
Będę musiał na ten czas zintensyfikować zajmowanie umysłu, bo inaczej zwariuję 😉
Dzień 1119 – maraton badań…
Patrzenie jak pobierają mi krew to nie jest moja mocna strona 😉
Nie dość, że musiałem być na czczo, to jeszcze utoczyli mi chyba połowę zawartości krwioobiegu.
Na szczęście badanie rezonansem podzielono na części, 4 godziny ciągiem ciężko by mi było wyleżeć.
Maraton badań uważam za rozpoczęty 🙂