Dzień 86 – komu w drogę…
Jutro rano jadę do Bornego Sulinowa na cztery tygodnie kompleksowej rehabilitacji.
Dziwne uczucie, tak dawno nigdzie nie wyjeżdżałem co najwyżej do szpitala.
Dziś zdałem sobie sprawę, że nigdy nie byliśmy całą rodziną na wczasach.
A jutro znów ja jadę, a one zostają.
Biedne te moje dziewczyny przeze mnie 🙁
Dzień 57 – chichot losu…
Odebrałem bardzo miłą i zaskakującą wiadomość. Mogę jechać pod koniec sierpnia na 4 tygodniowy turnus rehabilitacyjny do Bornego Sulinowa. Zwolniło się miejsce i jeżeli tylko będę miał pieniądze to mogę skorzystać. Mam tydzień na danie odpowiedzi, bo chętnych nie brakuje. Ucieszyłem się bardzo, bo wiadomo, że jest to ośrodek numer 1 w skali światowej, dlatego terminy tam są odległe. Zresztą na samą nazwę miejscowości buzia mi się uśmiecha. Gdybym miał możliwość pojechania tam to było by wspaniale. Teraz taka kompleksowa rehabilitacja w ośrodku w pełni nastawionym na chorych na SM jest mi wręcz niezbędna, żeby wykorzystać w pełni możliwości jakie daje lek. Ponadto już wiem, że w sierpniu nie mam szans na kriokomorę we Wrocławiu bo mają przerwę techniczną. No to już wiem, że kolejną noc nie prześpię bo myśli będą ganiać ostatnie szare komórki. Jak wiadomo „rada by dusza do nieba tylko..”