Dzień 1343-1344 – miałem sen…
Miałem sen…
Walczyłem na zawodach jak zdrowy szermierz, rzut , wypad, doskok, wypad….
Wygrywałem wszystkie walki 🙂
Chyba ostatni mecz naszych reprezentantów w piłce ręcznej tak mnie uskrzydlił.
Warto marzyć nawet przez sen, bo:
Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki.
(Paul Michael Zulehner)
Dziań 1333-1342 – wózek nie wytrzymał…
Moi drodzy, kiedy walczą Prawdziwi Wojownicy to metal pęka!
Wózek musiał się rozpaść, bym znalazł wolną chwilę na wpis.
Czasu mało bo dzieje się dużo fajnych rzeczy…
Moje samopoczucie i forma treningowa są bardzo dobre, to daje mi niesamowitą motywację.
Na szczęście wózek udało się zespawać i do czasu, aż przyjdzie oryginalna część mogę od poniedziałku wrócić do walk 🙂
Dzień 1332 – jak szaleć to…
Od tego tygodnia rozpocząłem zajęcia z psychologiem.
Najważniejsze, to chcieć i wierzyć w to co się robi.
Do pewnych rzeczy, albo się dojrzewa, albo…
Reasumując, jak szaleć to pod okiem specjalisty 😉
Dzień 1330-1331- od -110 °C do -130 °C …
Od poniedziałku do cyklu rehabilitacyjnego włączyłem kriokomorę 🙂
Zaczynam od -110 °C, za 10 dni kończę na -130 °C.
Robię co mogę by nie usiąść na wózku na stałe,
a tylko ewentualnie opierać się jak ten jegomość ze zdjęcia 😉
Dzień 1324-1329 – „zabiegany” :)
Byłem „zabiegany”, oczywiście w moim tempie 🙂
Kilka wizyt u lekarzy, pierwsze treningi – walki, powrót do solidnej rehabilitacji i początek rzeczy nowych…
To w maksymalnym skrócie, działo się ze mną w ostatnich dniach.
Wieczorem padałem „na twarz”, dlatego taka przerwa w relacjach.
Dziś też jestem osłabiony, byłem na basenie i pływanie zrobiło swoje.
Ale to po pobycie w klinice normalne, potrzebuję trochę czasu, żeby wrócić na obroty.
Jak wejdę w rytm dnia codziennego, będę pisał na bieżąco.
A będzie o czym, bo będzie się działo, żeby mi tylko sił starczyło…