Dzień 1875-1880- Rio indywidualnie i drużynowo…
14 września walczyłem w turnieju indywidualnym, w grupach wygrałem wszystkie walki.
Pokonując ścisła światową czołówkę, w tym mistrza paraolimpijskiego z Londynu 2012.
Jako jedyny z wszystkich uczestników turnieju miałem wszystkie walki wygrane,
co dało mi rozstawienie nr 1.
Do ćwierćfinału musieliśmy czekać niemal trzy godziny i wtedy dopadło mnie zmęczenie,
a w zasadzie efekt nieprzespanych dwóch nocy,
ze względu na nie działającą klimatyzację przy temperaturze powietrza ponad 30 stopni.
Niestety mój organizm nie dał rady i walkę o wejście do strefy medalowej przegrałem.
W sporcie nie ma pewniaków, wygrywa ten, co w danym dniu, a wręcz chwili jest lepszy.
Zająłem piąte miejsce, ale za 4 lata w Tokio…
16 września walczyliśmy w turnieju drużynowym, na szczęście ochłodziło się i mogliśmy się wyspać.
W fazie grupowej stoczyliśmy ciężkie walki, ale ostatecznie pokonaliśmy Hong Kong i Włochy.
W półfinale trafiliśmy na drużynę z Francji, aktualnych mistrzów świata,
którą po zaciętej walce również pokonaliśmy.
W meczu o złoto olimpijskie zmierzyliśmy się z drużyną z Chin, która była dla nas w tym dniu za mocna.
Zdobyliśmy srebrny medal XV Igrzysk Paraolimpijskich w Rio de Janeiro 2016.
Radość jest wielka, a za 4 lata w Tokio…
Obiecałem co prawda złoty medal, ale na niego musicie poczekać do kolejnych Igrzysk, o ile dożyję…
Na dziś srebro jest naszym wspólnym sukcesem, bo bez Was nigdy nie miałbym szans na jego zdobycie 🙂
WIELKIE DZIĘKUJĘ 🙂
Dzień 1865-1874 – wieści z Rio…
Ceremonia otwarcia Igrzysk Paraolimpijskich na Maracanie robiła niesamowite wrażenie,
w międzyczasie dopadła mnie infekcja i kilka dni zajęło mojemu organizmowi dojście do siebie,
na szczęście do startu jest trochę czasu i choroba za bardzo nie zaburzyła cyklu przygotowawczego,
Ogłoszono już grupy eliminacyjne do turnieju floretowego w Rio.
W środę 14.09. o godz.9.00(14.00 czasu polskiego) rozpocznie się mój start w turnieju indywidualnym,
a następnie 16.09.(piątek) godz.8.30 (14.30 czasu polskiego) rozpoczniemy zmagania w turnieju drużynowym -)—–
Proszę o trzymanie kciuków, pozytywną energię i wszystko co da mi siłę i szczęście -)—–
A ja obiecuję, że dam z siebie 110% i więcej 🙂
Bądźcie ze mną…
Dzień 1859-1864- nominacja, lot, aklimatyzacja i pierwszy trening…
31 sierpnia odbyła się uroczystość wręczenia nominacji paraolimpijskich i złożenie podpisów na fladze.
Uroczystą atmosferę stworzyli sami Paraolimpijczycy…
1 września o 4 nad ranem mieliśmy zbiórkę na lotnisku, a o 6 wylot do Amsterdamu.
Następnie o godzinie 11 wylecieliśmy z Amsterdamu, by za niemal 12 godzin wylądować w Rio.
Aklimatyzacja i pierwsze treningi, to zajmuje moją głowę i organizm,
trzeba przygotować się do startu na 110%, a jak się da, to i na więcej -)—-
Dzień 1858 – Sportgame…
PECHOWY GAWORSKI LECI DO RIO
Pech Jacka Gaworskiego. Niepełnosprawny szermierz tuż przed wylotem do Rio de Janeiro na Paraolimpiadę miał wypadek samochodowy. Wrocławski zawodnik, mimo urazu, znów zagryza zęby nie bierze pod uwagę rezygnacji ze startu w Brazylii. W środę w Warszawie złoży olimpijską przysięgę, w czwartek wraz z kadrą już ruszy na najważniejszą dla siebie imprezę sportową w życiu.
źródło: www.sportgame.com.pl
Dzień 1857 – nie znasz dnia i godziny…
Żyjmy każdym dniem, jakby miał być tym ostatnim…
Sobotnie popołudnie pokazało, że to święta prawda.
Stojąc w rządku samochodów dostaliśmy uderzenie w tył auta.
Pan jadąc z rodziną na działkę zagadał się z żoną i uderzył w nas nie hamując z całym impetem.
Na miejscu wypadku bardzo szybko zjawiła się policja i karetka pogotowia.
Zabrano mnie i Elę do szpitala, ja jakoś się trzymałem.
Niestety z Elą było gorzej, niedowład rąk, wymioty, rozrywający ból głowy, już w karetce podawano jej leki.
9 godzin spędziliśmy na szpitalnym oddziale ratunkowym.
Ja mam skręcenie i naderwanie szyi, spowodowane i tu ciekawostka warta zapamiętania:
uraz szyi typu „strzał z bata”.
Lekarz stwierdził, że miałem wielkie szczęście, że tylko na tym się skończyło.
Moja żona tyle szczęścia nie miała, co nie znaczy, że się poddała, do końca robiła dobrą minę do złej gry.
Nie wyraziła zgody na hospitalizację, chciała być przy mnie przed wyjazdem do Rio.
Jej stan jest gorszy, wstrząs mózgu, uraz kręgosłupa podobny do mojego z tym, że na odcinku od szyjnego do lędźwiowego, z racji odmowy zostania na oddziale dostała od razu na dwa tygodnie l4,
kołnierz i ma się leczyć w poradni chirurgicznej.
Ale moja żona jak zwykle ma swoje zdanie na ten temat, orzekła ,
że dziś czuje się trochę lepiej, boli ją wszystko, ma zawroty głowy, ale twierdzi, że wszystko z nią OK :).
Jak widać moja droga do Rio, ze względu na „strzał z bata” wiedzie przez dziki zachód 😉
SERDECZNIE WSZYSTKIM DZIĘKUJEMY ZA SŁOWA WSPARCIA I DEKLARACJE POMOCY 🙂