Od czego zacząć, powinienem od początku ale na to nie mam już sił.
Jesteśmy w szoku, a jednak niemożliwe nie istnieje i to w tej złej opcji
W wielkim skrócie – ostatnie sześć miesięcy to czas poszukiwań co odbiera mi siły i mnie wyniszcza.
Czas walki umysłu z ciałem, niestety mój organizm się poddał.
Rak odebrał mi już wzrok w prawym oku i zabiera się za lewe.
Pytanie onkologów jest nie czy a gdzie i jak dużo jest przerzutów.
W poniedziałek miałem robiony PET-CT żeby określić do których narządów są przerzuty.
Ela nie może pracować bo musi się mną zajmować, pomimo tego że sama przeszła dwie poważne
operacje i to ja powinienem się ją zaopiekować.
Historia zatoczyła koło, znów się wyprzedajemy żeby było na życie, opłaty, badania, leczenie.
Nie chcę by moi bliscy cierpieli.
Jestem wycieńczony, boli mnie całe ciało, chcę już zasnąć…..
Nie stać mnie na życie i nie stać mnie na śmierć…
English version below
Jak wiecie od ponad trzech lat walczyłem o zakwalifikowanie się na paraolimpiadę w Tokio.
Ponieważ choruję na stwardnienie rozsiane i nowotwór mnogi rdzenia, walka już w jednej broni – florecie (w której szkoliłem się od dziecka), była dla mnie niemal śmiertelnym wyzwaniem, ale robiłem to, bo zaraz po rodzinie sport jest najważniejszy w moim życiu.
Jestem 7 na liście kwalifikacyjnej w swojej broni, jednak nie uzyskałem kwalifikacji na paraolimpiadę – i czuję, że zostałem ukarany, bo jestem niepełnosprawny i nieuleczalnie chory!
Bowiem na 14 zakwalifikowanych florecistów,8 jest niżej ode mnie w rankingu i zajmują miejsca od 8 do 19 !
Gdzie sprawiedliwość, gdzie równe szanse, gdzie duch fair play???
Dałem z siebie maksimum wysiłku, nikogo nie zawiodłem – spełniłem obietnicę daną wszystkim, a zatem będąc 7 na liście w swojej broni powinienem bez żadnej łaski dostać kwalifikację, ale tak się nie stało, dlaczego?
Ano, trzy lata temu….
Jacyś, nazwijmy ich: „mędrcy”, wydumali, że trzeba „dowalić” niepełnosprawnym i niech kwalifikują się nie dość, że przez dwa lata to jeszcze w dwóch rodzajach broni!!! Pomysł, który gdyby ogłosić u pełnosprawnych szermierzy byłby natychmiast odrzucony a „mędrcy”, którzy to wymyślili byliby z hukiem odsunięci od zajmowania się sportem.
Ale u niepełnosprawnych szermierzy cisza, nikt nie zaprotestował, czy dlatego, że to nie działacze walczą i nie ponoszą tym samym trudu przygotowań, stresu walk i bólu porażek, czy może wszyscy boją się zemsty „mędrców”?
Jak tylko ogłoszono zasady kwalifikacji w 2018 roku jedynie moja żona i ja mieliśmy odwagę stanąć w obronie sportowców takich jak ja, mających siły walczyć jedynie w jednej broni, nie dlatego, że im się nie chce ale dlatego, że chorują na nieuleczalne choroby i mają znaczną niepełnosprawność.
A przecież, mimo to, chcących walczyć by pokazać, że są ludźmi – pełnoprawnymi obywatelami świata, mają ducha sportu, którego „mędrcy” swoimi decyzjami właśnie zabili.
Napisaliśmy tym „mędrcom”, że uznanie za kryterium kwalifikacji przymusowego walczenia w dwóch broniach to nieludzkie, niesprawiedliwe i niezgodne z duchem fair play, który powinien przyświecać Paraolimpiadzie.
Niestety, nawet jak wybuchła pandemia nie posypano głów popiołem i nie wycofano się z tej zmiany.
A na dodatek, kwalifikacje zakończyły się nagle, a zatem nie odbyły się wszystkie turnieje, tym samym odbierając równe szanse wszystkim. W innych dyscyplinach do samego końca starano się przeprowadzać zawody, wiedząc jak ważne jest to dla sportowców walczących o Paraolimpiadę.
Ale nie w szermierce na wózkach.
Dlatego w maju 2021 roku ponownie napisaliśmy do „mędrców” i wskazaliśmy jak krzywdzące były ich decyzje, ułomne i niesprawiedliwe, a pandemia jeszcze bardziej to uwidoczniła. Natychmiast dostaliśmy telefon, że ich rozwścieczyliśmy śmiąc wytknąć oczywiste błędy, bo oni są nieomylni a teraz mogą się zemścić i o starcie na Paraolimpiadzie będę mógł zapomnieć. I tak się stało.
Czy żałuję? NIE.
Zrobiłbym to po raz drugi, bo zawsze staje się po słusznej stronie – tak postępuje człowiek honoru i sportowiec.
Jeśli przegrałbym kwalifikacje w czystej sportowej rywalizacji to naturalnie uznałbym, że dostali je lepsi i jeszcze bym im pogratulował ale jak widzicie tu można tylko ubolewać…
Wszystkim szermierzom startującym na Paraolimpiadzie życzę połamania kling -)—-
Three years of superhuman effort, in vain…
As you know, I have been fighting for over three years to qualify for the Paralympics in Tokyo.
Because I suffer from multiple sclerosis and multiple myeloma, fighting in just one weapon, the foil (in which I have trained since childhood), was an almost fatal challenge for me, but I did it because, right after my family, sport is the most important thing in my life.
I am 7th on the qualification list in my weapon, yet I did not gain qualification for the Paralympics – and I feel I have been punished because I am disabled and terminally ill!
Because out of 14 qualified fencing players, 8 are ranked lower than me and occupy places from 8 to 19 !
Where is the justice, where is the level playing field, where is the spirit of fair play?
I gave my maximum effort, I didn’t let anyone down – I fulfilled my promise to everyone, so being 7th on the list in my weapon I should get qualified without any special treatment, but that didn’t happen, why?
Well, three years ago….
Some, let’s call them: „wise men”, came up with the idea to „punish” the disabled and let them qualify not only for two years but also in two types of weapons!!! An idea which, if announced to non-disabled fencers, would be immediately rejected and the „wise men” who came up with it would be removed from the sport with a bang.
But there is silence among disabled fencers, no one has protested, is it because it is not the activists who fight and thus do not bear the hardship of preparation, the stress of fights and the pain of defeats, or are they all afraid of the revenge of the „wise men”?
As soon as the 2018 qualification rules were announced, only my wife and I had the courage to stand up for athletes like me, who only have the strength to fight in one weapon, not because they don’t want to but because they have incurable diseases and significant disabilities.
And yet, still willing to fight to show that they are human beings – full-fledged citizens of the world, they have the spirit of sport, which the „wise men” with their decisions have just killed.
We have written to these “wise men” that it is inhumane, unfair and contrary to the spirit of fair play that the Paralympics should be.
Unfortunately, even when the pandemic broke out, no ashes were put on their heads and the change was not reversed.
And on top of that, qualification ended abruptly and so all the tournaments did not take place, thus taking away equal opportunities for all. In other disciplines, efforts were made to hold competitions until the very end, knowing how important this was for athletes competing for the Paralympics.
But not in wheelchair fencing.
That is why in May 2021 we again wrote to the „wise men” and pointed out how wrong their decisions were, flawed and unjust, and the pandemic made this even more apparent. We immediately got a call that we had enraged them by daring to point out obvious mistakes, because they are infallible and now they can take revenge and I can forget about competing at the Paralympics. And that is what happened.
Do I regret it? NO.
I would do it a second time because one should always stand on the right side – that is what a man of honour and a sportsman does.
If I had lost the qualification in pure sporting competition, I would naturally recognise that better people got it and I would congratulate them, but as you can see, there is only room for regret…
I wish all fencers competing at the Paralympics “a broken blade” (bonne chance!).