Dzień 861 – po raz drugi…
Tak jak poprzednim razem piszę w imieniu męża, gdyż sam nie może tego zrobić.
Od rana Jacek miał robione badania, następnie przystąpiono do kolejnego cyklu leczenia raka.
Jest bardzo osłabiony, ale czuje się i tak lepiej niż poprzednim razem.
Lekarze mówią, że organizm powinien zareagować łagodniej niż ostatnio, a jak będzie…
Proszę pomyślcie choć na chwilkę z uśmiechem o Jacku 🙂
Dzień 860 – do drogi…
Jesteśmy już spakowani, z samego rana jedziemy do kliniki na kolejny cykl leczenia raka.
Nie będę ukrywał lekki stres jest, ale nie żebym się bał, tylko czy zdążę ze stanu warzywnego ogarnąć się na zawody 😉
No nic trzeba złapać byka za rogi…
Dzień 859 – każdy może…
Dziś lekcyjki nie było, ale za to byłem na basenie.
Zauważyłem, że mam jakby więcej sił.
Ela skwitowała to krótko … bo już żyjesz MP…
No cóż marzyć każdy może 🙂
Dzień 858 – szaleć…
Druga lekcyjka zrobiona 🙂
Zgłosiłem swoje uczestnictwo w MP i to w dwóch broniach 🙂
A co jak szaleć to szaleć…
Dzień 857 – lekcyjka :)
Dziś miałem pierwszy trening szermierczy, lekcyjkę z trenerem 🙂
Teraz kiedy czuję się w miarę dobrze, chcę potrenować na ile to możliwe do MP.
Tym bardziej, że za kilka dni znów będę wyłączony, mam tylko nadzieję, że nie nazbyt długo.
A zawody w ostatni weekend października i chciałbym bardzo w nich wystartować 🙂