Dzień 862 – drugi,drugi…
Drugi dzień, drugiego cyklu za nami.
Jacek śpi wyczerpany i mam nadzieję, że będzie spał spokojnie do jutra.
Niestety i tym razem ma kłopoty z mową i czuciem od pasa w dół, ale i tak jest lepiej niż poprzednio.
Ostatnio wszystko wycofało się w ciągu tygodnia, dlatego teraz mnie to aż tak nie martwi.
Lekarze są dobrej myśli, takie objawy choć straszne świadczą o tym, że rak reaguje na terapię.
Niemniej jednak, czy terapia odnosi pożądany skutek dowiemy się dopiero po 3 miesiącach terapii.
Najważniejsze by Jacka organizm wytrzymał takie obciążenie, tylko o to martwi się zespół prowadzący.
Ja jakoś czuję, że myśl o zbliżających się MP szybko postawi Jacka na nogi, a mowa wróci, choćby w trakcie walk 🙂
Dzień 861 – po raz drugi…
Tak jak poprzednim razem piszę w imieniu męża, gdyż sam nie może tego zrobić.
Od rana Jacek miał robione badania, następnie przystąpiono do kolejnego cyklu leczenia raka.
Jest bardzo osłabiony, ale czuje się i tak lepiej niż poprzednim razem.
Lekarze mówią, że organizm powinien zareagować łagodniej niż ostatnio, a jak będzie…
Proszę pomyślcie choć na chwilkę z uśmiechem o Jacku 🙂
Dzień 859 – każdy może…
Dziś lekcyjki nie było, ale za to byłem na basenie.
Zauważyłem, że mam jakby więcej sił.
Ela skwitowała to krótko … bo już żyjesz MP…
No cóż marzyć każdy może 🙂
Dzień 851 – czuję się…
Można powiedzieć z każdym dniem lepiej.
Wszystko zaczyna się stabilizować, a pewne dolegliwości i niedogodności są niczym w porównaniu z szansą na wygraną z rakiem.
Szansą, którą chcę wykorzystać na maxa 🙂
Dzień 849 – jak ryba w wodzie…
Jestem bardzo zadowolony z siebie, a w zasadzie z mojego organizmu.
Jeszcze tydzień temu byłem roślinką, a dziś byłem na basenie 🙂
Obrzęk, a tym samym ucisk na rdzeń ustępuje i wracam do żywych.
Jak przepłynąłem pierwszą długość basenu to poczułem niesamowitą radość, że się udało 🙂
Tego mi trzeba było…