Dzień 2161-2165 – płacz i płać…
I tak miesiąc w miesiąc, nawet nie miesiąc, bo w opakowaniu jest 28 kapsułek.
Bez tego leku stwardnienie rozsiane zrobiłoby ze mnie „warzywo”, którym już byłem.
A do tego muszę kupić jeszcze kilka innych leków na leczenie raka i cena robi się astronomiczna.
Chcąc żyć muszę płacić, tylko skąd na to brać…
Dzień 2084-2086 – po…
Wracam do żywych…
Niestety podczas podawania chemii jestem sam, nikt poza personelem medycznym nie ma wstępu na salę.
Dlatego dopiero po zakończeniu wlewów, Ela mogła pokazać mi Wasze wpisy.
Dziękuję Wszystkim, za słowa otuchy i wsparcia 🙂
Teraz mój organizm potrzebuje czasu na regenerację, pozostaje mi czekać i myśleć pozytywnie…
Dzień 2074-2083 – Wielkanoc 2017 na onkologii…
Wielkanoc spędzę na onkologii, będę miał „niemiecki rollercoaster”, czyli kolejną chemioterapię w Berlinie.
Wam składam życzenia 🙂
Dzień 1987-1989 – Proszę podaruj mi swój 1%, bym mógł żyć i walczyć o marzenia!
Igrzyska Paraolimpijskie Rio 2016: srebrna plansza florecistów video…-)——
Dzień 1857 – nie znasz dnia i godziny…
Żyjmy każdym dniem, jakby miał być tym ostatnim…
Sobotnie popołudnie pokazało, że to święta prawda.
Stojąc w rządku samochodów dostaliśmy uderzenie w tył auta.
Pan jadąc z rodziną na działkę zagadał się z żoną i uderzył w nas nie hamując z całym impetem.
Na miejscu wypadku bardzo szybko zjawiła się policja i karetka pogotowia.
Zabrano mnie i Elę do szpitala, ja jakoś się trzymałem.
Niestety z Elą było gorzej, niedowład rąk, wymioty, rozrywający ból głowy, już w karetce podawano jej leki.
9 godzin spędziliśmy na szpitalnym oddziale ratunkowym.
Ja mam skręcenie i naderwanie szyi, spowodowane i tu ciekawostka warta zapamiętania:
uraz szyi typu „strzał z bata”.
Lekarz stwierdził, że miałem wielkie szczęście, że tylko na tym się skończyło.
Moja żona tyle szczęścia nie miała, co nie znaczy, że się poddała, do końca robiła dobrą minę do złej gry.
Nie wyraziła zgody na hospitalizację, chciała być przy mnie przed wyjazdem do Rio.
Jej stan jest gorszy, wstrząs mózgu, uraz kręgosłupa podobny do mojego z tym, że na odcinku od szyjnego do lędźwiowego, z racji odmowy zostania na oddziale dostała od razu na dwa tygodnie l4,
kołnierz i ma się leczyć w poradni chirurgicznej.
Ale moja żona jak zwykle ma swoje zdanie na ten temat, orzekła ,
że dziś czuje się trochę lepiej, boli ją wszystko, ma zawroty głowy, ale twierdzi, że wszystko z nią OK :).
Jak widać moja droga do Rio, ze względu na „strzał z bata” wiedzie przez dziki zachód 😉
SERDECZNIE WSZYSTKIM DZIĘKUJEMY ZA SŁOWA WSPARCIA I DEKLARACJE POMOCY 🙂