Dzień 1092-1095 – w przygotowaniu…
Już w środę wyjeżdżamy ma Mistrzostwa Europy 🙂
Przygotowuję się trenuję, trenuję…
Dzięki Michał, że specjalnie dla mnie przyszedłeś na walki 🙂
Tępie pozostałości po wirusie, jutro kontrola u laryngologa.
Dzień 1090,1091 – dziękuję, że Jesteście…
Otrzymałem wiele maili z gratulacjami, za co baardzo Wam dziękuję 🙂
To dla mnie bardzo ważne, że jesteście ze mną, że we mnie wierzycie.
Kiedy czytam takie słowa jestem wzruszony:
Gratulacje, gratulacje i jeszcze raz gratulacje!!!
Przy takim stanie zdrowia wywalczyć srebrny medal to może tylko Jacek Gaworski!!!
Podziwiam i życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia.
Jestem zmotywowany do dalszej walki.
Przeziębienie powoli, ale najważniejsze, że ustępuje.
Dlatego poszedłem na trening.
Mistrzostwa Europy w przyszłym tygodniu, trzeba być przygotowanym 🙂
Foto Augusto Bizzi
Dzień 1084 -1088 – wbrew przeciwnością wywalczyłem srebro…
To był wyjazd, który na długo zostanie w mojej pamięci.
Wyjeżdżałem przeziębiony, niestety w trakcie lotu zatkało mi się ucho, niby normalka, ale… do dziś się nie odetkało 🙁
Na miejscu choróbsko zaatakowało, katar, kaszel, gorączka, dreszcze, do tego tętniące ucho.
Walki miałem już na następny dzień od rana, na samą myśl o wyjściu z hotelu robiło mi się słabo.
Ale na przekór wszystkiemu wystartowałem i po zaciętych walkach zdobyłem srebrny medal 🙂
Po turnieju niewiele pamiętam, padłem z wycieńczenia chorobą i walkami.
W szpadzie już nie wystartowałem, nie miałem po prostu sił.
Dziś późno w nocy wróciłem do domu, a rano Ela zabrała mnie do laryngologa.
Diagnoza: ostre ropne zapalenie ucha środkowego, ostre ropne zapalenie zatok, zapalenie gardła.
No cóż, trzeba się szybko pozbierać i trenować do Mistrzostw Europy, które już tuż tuż 🙂
Wielkie podziękowania dla Wszystkich, dzięki których pomocy mogłem wystartować 🙂
Dzień 1083 – na Puchar Świata…
Jutro nad ranem, przeziębiony, wyruszam w drogę na Puchar Świata do Lonato 🙂
Proszę trzymać kciuki 🙂
Relację zdam po powrocie.
Dzień 1081 – pod okiem Trenera…
Dzięki Michałowi stoczyłem dziś kilka zaciętych pojedynków.
Super, że koledzy przychodzą specjalnie dla mnie żebym miał z kim walczyć na wózkach.
Lekcyjki nie zrobiłem, ale przez cały czas Trener „miał oko” na przebieg walk 🙂