Dzień 1380 – tam wióry lecą…
Intensywny trening, zażarte walki i mam krwiaka. No cóż, gdzie drwa rąbią…
Dzień 1379 – JACEK GAWORSKI WALCZY O RIO…
Jacek Gaworski szykuje się do kolejnego startu.
Tym tym razem weźmie udział w turnieju integracyjnym we Francji.
Następnie rozpocznie się cykl turniejów kwalifikacyjny do Paraolimpiady w Rio de Janeiro.
Cztery z jedenastu zawodów rozgrywane będą w dalekim Montrealu.
źródło: www.sportgame.com.pl
Dzień 1378 – W Dniu Kobiet :)
Wszystkim Paniom Składam Życzenia, Szczęścia , Zdrowia , Powodzenia 🙂
Dzień 1377 – przebadany…
Wróciłem, przebadany na wskroś…
Trochę było „bieganiny” między różnymi klinikami, ponieważ badania końcowe były bardzo obszerne.
Najuciążliwsze, wielogodzinne leżenie w rezonansie, ale jak mus to mus.
Na końcu przeprowadzono z nami długą rozmowę, w której brali udział lekarze z Bostonu.
Omówiono cały zastosowany proces leczenia, procedury, które nadal nas obowiązują.
Najważniejsze, przedstawiono trzy możliwe zakończenia mojej terapii i postępowanie w każdym przypadku.
1- najoptymistyczniejsze (kategoria cudu, w moim przypadku) – uda się uzyskać remisję – wówczas badania kontrolne co 6 miesięcy przez 5 lat.
2- umiarkowane – częściowa remisja (byłoby super osiągnięciem przy tak zaawansowanym raku) – konieczna kuracja podtrzymująca.
3- najgorsze -progresja choroby – pomimo zastosowanego leczenia (niepowodzenie w leczeniu)- brak postępowania.
Podkreślili, że bardzo ważne jest moje nastawienie psychiczne to, że mam cel Paraolimpiada w 2016.
Mimo usilnych pytań nie uzyskaliśmy żadnych informacji, która opcja jest najbardziej realna.
Teraz czekamy na wyniki, a potem…
Będzie co ma być 🙂
Dzień 1372-1376 – badania końcowe
Dostałem długo wyczekiwany telefon…
Panie Gaworski proszę o stawienie się w klinice 6 marca na badania końcowe.
Tak długo czekałem na ten dzień, a kiedy nastąpił, żołądek mi się skurczył z nerwów .
Tyle pytań mam w głowie, czy się udało, czy…
Jutro badania, a za kilka dni wszystko będzie wiadomo.
Jestem dobrej myśli, ale lata chorowania nauczyły mnie pokory…