Dzień 175 – Sprawa dla Reportera
Zostałem zaproszony z Elą do programu redaktor Elżbiety Jaworowicz Sprawa dla Reportera.
Z trzy-godzinnego nagrania zrobiono 45 minut programu i oczywistym jest, że wiele wypowiedzi się nie zmieściło.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z czym chorzy w Polsce muszą się zmierzyć, dlatego takie programy są bardzo potrzebne.
Bez pomocy Ludzi Dobrego Serca nie dam sobie rady, gdyż zdobycie tak dużej kwoty co miesiąc jest mistrzostwem świata.
Dla mnie jest to Walka o Życie i wierzę, że nie pozostanę w niej sam.
Na stronie TVP1 można objerzeć cały program. Ostatnie 10 minut poświęcone jest problemowi leczenia chorych na SM w Polsce.
Dzień 174 – nie przerywać!!!!
Po dwóch dniach rehabilitacji widzę jak przerwa negatywnie wpłynęła na mój organizm 🙁
Dzięki temu, że sam regularnie ćwiczyłem zyskałem to, że mniej się męczę, ale niestety pod wieloma względami się cofnąłem. Mam odniesienie do czego już doszedłem dzięki systematycznej pracy fizjoterapeutów, rehabilitantów i jak to wszystko zostało zaprzepaszczone przez brak możliwości kontynuacji ze względu na limity NFZ. 10 dni rehabilitacji to jest mikro-kropla w morzu potrzeb chorego na SM. Rehabilitacja ma na celu stabilizację stanu pacjenta, opóźnienie rozwoju choroby i osiągnięcie jak najpełniejszego poruszania się oraz wykonywania podstawowych czynności koniecznych w codziennym życiu.
Żeby to wszytko było realne chory musi być objęty programem rehabilitacyjnym, którego nie powinno się przerywać. Program musi być dostosowany indywidualnie do potrzeb cierpiącego na SM z precyzyjnie dobranymi ćwiczeniami. Niestety teoria swoje, a życie swoje. Owszem można komercyjnie za pieniądze, tylko skąd na to wszystko wziąć, przy tak kosmicznej cenie leku podstawowego plus tzw. leków towarzyszących.
Rehabilitacja w naszym kraju to coś ekstra, a powinna być stosowana równolegle z leczeniem farmakologicznym!!!
Dzień 173 – CKR Filia Wrocław
W końcu się doczekałem, od dziś przez 10 dni będę rehabilitowany w Centrum Rehabilitacji Kompleksowej (CKR) we Wrocławiu :).
Mój organizm przez zbyt długą przerwę w specjalistycznej rehabilitacji zaczął poddawać sie chorobie, dlatego niezwłocznie wymagał fachowej rehabilitacji, a kolejka długa i trzeba czekać, no chyba, że komercyjnie, ale na takie to mnie nie stać. Staram się ćwiczyć samodzielnie, ale to nie to samo co odpowiednie zabiegi i ćwiczenia wykonywane przez specjalistów. Po prostu pewnych ćwiczeń nie da sie wykonać samodzielnie, bez specjalnych przyrządów i aparatury. Najoptymalniej by było gdybym miał możliwość ciągłej rehabilitacji, wtedy mięśnie były by odpowiednio pobudzane do odbudowy. Moje ciało pamięta jak się chodzi, ale ciągłe przerwy w rehabilitacji powodują, że do tej pory nie mam odbudowanego szkieletu mięśniowego i równowagi.
Stąd moja radość, że wracam na rehabilitację, tym bardzej, że:
- ośrodek jest świetnie wyposażony, dzięki czemu oferuje bardzo szeroki zakres usług.
- na każdym szczeblu pacjent ma kontakt z życzliwymi osobami nastawionym na pomoc chorym.
- fizjoterapeuci i rehabilitanci są doskonale wyszkoleni i dostosowują zabiegi indywidualnie do potrzeb pacjentów.
Wiem to wszystko, bo sprawdziłem na własnym organiźmie i z czystym sumieniem polecam 🙂
Dzień 172 – a miał być na wieki…
Mój staruszek laptop padł 🙁
Kiedy zasiadłem do pisania bloga odmówił współpracy, przez kilka godzin podejmowałem próby reanimacji, niestety bezskutecznie. Co prawda to musiało się kiedyś stać gdyż miał już swoje lata i nie był wybitną jednostką, ale wiernie mi służył gdyż o niego bardzo dbałem. Nic nie jest na wieki, a szkoda, bo ja bardzo cenię i szanuję swoje rzeczy.
A teraz będę miał wielki problem, bo chciałbym na bieżąco pisać bloga i mieć z Wami kontakt, ale niestety są rzeczy, których się nie przeskoczy.
Po wykonaniu kilku rozpaczliwych telefonów do znajomych udało się pożyczyć i do końca tygodnia będę miał na czym pisać, cieszę się, że choć tyle:)
Dziękuję Dobrej Duszy za Ratunek 🙂
Dzień 171 – chwila zapomnienia…
SM uczy pokory i nie pozwala na zbyt długo o sobie zapomnieć 🙁
Spaliła się żarówka w żyrandolu, błacha sprawa, jak byłem zdrowy to wymieniałem i nie było sprawy. Teraz nawet się nie pcham bo nie jestem w stanie utrzymać równowagi i jednocześnie robić coś z rękoma w górze. Ela weszła na krzesełko, żeby ją wymienić, w tym samym czasie zadzwonił domofon i zachwiała się. Oczywiście ruszyłem na pomoc, tylko, że zapomniałem, że nie jestem w stanie podbiec 🙁 Nogi mi się splątały i runąłem jak długi. Żona po prostu zeskoczyła na podłogę, a ja rycerz z SM leżałem jak kłoda.
Na szczęście skończyło się na huku i strachu, żarówka wymieniona, kto dzwonił domofonem nie wiemy!
Jednak choróbsko nie daje o sobie zapomnieć, przecież ja nawet nie pamiętam kiedy byłem w stanie podbiec 🙁