Dzień 327 – na chodzie…
Mimo wczorajszej dużej aktywności, dziś rano nie miałem problemu z uruchomieniem się 🙂
Do południa załatwiłem sprawy urzędowe i nawet obyło się bez zgrzytów urzędniczych. A popołudniu z przyjemnością poszedłem na trening-rehabilitację szermierką.
Dzięki szermierce zapominam o wszystkim co złe i dziś po raz kolejny tego doświadczyłem 🙂
Dzień 326 – IKS Leszno:)
Jak zwykle gościnni szermierze z IKS Leszno byli dziś moimi sparing partnerami.
Wojtek i Marcin stawili się na planszy specjalnie dla mnie, za co im bardzo dziękuję. Nie było trzeciego muszkietera Maćka, którego pozdrawiam, a który jest po za Lesznem i nie mógł przyjechać.
I znów mam za sobą dzień pełen pozytywnych wrażeń:)
Dzień 325 – KOBRA…
Miałem leniuchować, ale od rana mnie nosiło i musiałem poćwiczyć 🙂
Prezentowane ćwiczenie nosi poważną nazwę KOBRA. Ma na celu zwiększenie elastyczności pleców, ćwiczenia mięśni ramion.
Do piłki załączony jest zestaw ćwiczeń z instrukcją ich wykonywania oraz opisem celowości.
Dzień 324 – lajtowo ;)
Sobota na pełnym luzie, spokojnie relaksacyjnie, popołudniowe słoneczko sprzyjało lenistwu.
Dałem sobie wolne od ćwiczeń i wszystkich codziennych obowiązków. Oczywiście poza przyjmowaniem leków, to jest w kategorii czynności życiowych.
Przede mną tydzień pełen emocji, więc weekend lajtowy 🙂
Dzień 323 – szaleństwa ;)
Wstać z łóżka, ogarnąć się, zjeść śniadanie, wziąć leki, rozpakować zmywarkę i nic nie potłuc, a potem na lekki spacer!
Po wczorajszych szaleństwach nie byłem w stanie podnieść się z łóżka i leżakowałem do 10.00 O godzinie 10 zadzwoniła moja żona i wydała polecenia służbowe jak wyżej.
Chitra bestia z niej bo celowo zostawiła zmywarkę do rozpakowania, żebym był zmuszony do pracy, a do tego nie wolno mi było nic stłuc 😉
Ela wie jak mnie potraktować, żeby choroba mną nie zawładnęła.