Dzień 378 – ha!
Zaległy basen nadrobiony od 21.00 do 22.00 pływałem i zażywałem biczy wodnych 🙂
Jestem zrelaksowany, odprężony, a moje mięśnie rozluźnione.
Dzień 377 – jazda w miejscu;)
Jazda na rowerku zaliczona z tym, że na stacjonarnym 😉
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Brak równowagi i siły nie pozwala mi na jazdę na normalnym rowerze dlatego radzę sobie inaczej.
Może kiedyś dopnę swego i ruszę z miejsca!
Dzień 376 – cieszę się chwilą….
Jak powiedziałem tak zrobiłem, kolejny trening na maksa, chce się nacieszyć każdym ruchem, każdą kroplą potu, by niczego nie żałować!
Dzień 375 – se dałem…
Dziś dałem sobie do wiwatu, lekcyjka z trenerem, a potem walki, walki…
Ledwie się do domu doczłapałem, przyjemnie umęczony. Jutro powtórka z rozrywki, a co tam, na przekór niektórym, nie będę siedział i płakał!
Jak padnę to szczęśliwy-)———
Dzień 374 – planowanie;)
Popołudniowa ulewa pokrzyżowała mi plany wypróbowania się czy dam radę ujechać choć kawałek na rowerze.
Już od dłuższego czasu przymierzam się do tej próby, ostatni raz jeździłem na rowerze dobre kilka lat temu. Ela się śmieje i mówi, że pogoda z nią współpracuje, bo bała się, że sobie coś zrobię. Jest to bardzo prawdopodobne gdyż moje zaburzenia równowagi dają mi się we znaki na stojąco, ale jak nie spróbuję to nie będę wiedział.