Dzień 387 – świętowałem:)
Dostałem prezent, był sernik na zimno z galaretką, brzoskwiniami i czerwoną porzeczką, pychota:)
Dzień Taty!!!
Dzień 386 – kalendarzowe lato:)
Dziś rozpoczyna się kalendarzowe lato, uczciłem to wydarzenie 20 długościami basenu 🙂
Dzień 385 – co za noc!!!
Cóż to była za noc burzliwa, o północy burza z piorunami tnącymi niebo świetlistymi rozbłyskami niczym krzyżowane miecze, o 4 nad ranem poprawka, działo się w niebie 😉
O bogowie, boginie, co za noc!!
Dzień 384 – rekord!
Do południa było super, chłodne powietrze zachęcało do aktywności, pobiłem swój rekord na rowerku stacjonarnym i „przejechałem” 10 km w ciągu 30 minut.
Niestety od południa wrócił nieznośny skwar i duchota 🙁
Uznałem, że rekord mnie satysfakcjonuje i dałem sobie wolne do końca dnia 🙂
Dzień 383 – nie naciskam…
Wiele osób ma mi za złe, że nie podaję ile jeszcze brakuje na leczenie raka w Berlinie, nie robię tego by nikt nie czuł się naciskany przeze mnie.
Nie będę bombardował informacjami o tym, że tracę nadzieję, że boję się umierania. To wszystko to prawda, którą Ci naprawdę mi życzliwi wiedzą i dlatego pomagają ile mogą.
Czasy są trudne, życie jest drogie i ja to wiem najlepiej, dlatego tym bardziej jestem wdzięczny, że ktoś chce mi pomagać 🙂