Dzień 1117 – do ostatniej walki…
Dziś dostałem długo wyczekiwaną wiadomość z kliniki w Bostonie.
Od czwartku zaczynam kompleksowe badania, od wyników których będzie zależało czy kwalifikuję się do ostatniego etapu leczenia raka.
Jeśli okaże się, że spełniam kryteria wówczas dostanę informację: gdzie, kiedy i kluczowe jaki będzie koszt, bym mógł stoczyć ostatnią walkę z chorobą.
Jeśli nie spełnię kryteriów to będzie koniec – bez prawa odwołania, ale tej opcji w ogóle nie biorę pod uwagę.
Trzeba myśleć pozytywnie, choćby nie wiem co 🙂
A od września zaczynają się kwalifikacje do Rio 2016 i…
Dzień 1025 – siła wiary…
Dziś mieliśmy się spotkać z siostrą Anną, która niestety rozchorowała się i ze spotkania nici 🙁
Życzymy Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
Ale życie plecie różne scenariusze i poznałem dwie osoby, które zmagają się z ciężkimi chorobami.
Jedna od 20 lat choruje na sm i pomimo tego, że choróbsko mocno ją dociska to nie poddaje się, mało tego myśli jeszcze o innych.
To dzięki Niej poznałem Olę, która dzielnie walczy z rakiem.
Olu trzymam za Ciebie i Twoją Ciocię kciuki, DACIE RADĘ!
Pamiętajcie medycyna każdego dnia odkrywa nowe możliwości, trzeba wierzyć, że się uda.
Mnie osobiście ta wiara i nadzieja pozwala przetrwać.
Człowiek sam nie wie ile jest w stanie udźwignąć…
Dzień 1008 – co i jak…
Pytacie co z dalszym leczeniem…
Co do leczenie SM to sprawa wiadoma, już do końca moich dni płacę 100% , czytaj 8000 zł miesięcznie.
Modlić się należy by nadal organizm odpowiadał na lek i SM było spowolnione.
Co do raka, już drugi miesiąc czekamy na odpowiedź.
Znów jestem w sytuacji, że wydawać by się mogło, że jeszcze wystarczy dobić pozostałe komórki rakowe…
Lekarze określili to jako ostateczne uderzenie i co i nic, cisza.
Czuję się coraz gorzej, wyniki lecą na łeb na szyję.
Po cichutku mam nadzieję, że do końca marca sprawa się rozstrzygnie.
Oby nie było znów tak, że dadzą mi jakiś krótki termin na zebranie jakiejś kosmicznej sumy.
Najważniejsze żeby się zgodzili na dodatkową kurację, to że trzeba będzie płacić to pewne, pozostaje kwestia ile.
Pomny ostatnich wypadków myślę pozytywnie, czasem naiwnie 😉
Dzień 990 – nowy dzień…
Słońce, które powitało nas rano sprawiło, że uśmiech sam malował się na twarzy.
Niestety nie czułem się na siłach by pójść na trening.
Mam nadzieję, że do jutra się pozbieram.
Ciągle czekamy na informacje z Bostonu w sprawie kontynuacji leczenia.
Przede mną decydujące starcie w walce z rakiem, pozostaje kwestia czy uda się do niego doprowadzić.