Dzień 1382-1389 – są wyniki…
Już wiemy, remisja częściowa…
Znów radość miesza się ze strachem…
Mam świadomość, że w tak zaawansowanej chorobie uzyskanie częściowej remisji to wielki sukces.
Żyję, jestem, walczę, cieszę się z tego co jest, biorę to w ciemno, ale też wiem co przede mną i to budzi lęk.
Czeka mnie terapia podtrzymująca, która pozwoli mi żyć, jak długo trudno powiedzieć…
Plan lekarzy jest taki, wizyty w klinice co kilka tygodni na podanie leków, niestety płatne.
Na pocieszenie powiedzieli, że będą to stanowczo mniejsze kwoty niż dotychczas, ale w sytuacji w jakiej jestem marna to pociecha.
Nie dość, że nie jest mi dane żyć spokojnie, to boleśnie odczuwam jaka jest cena życia.
Po powrocie z Paryża mam się skontaktować, wówczas dowiem się konkretów.
W zasadzie to dobrze, że jutro jadę na zawody, nie będę miał czasu na analizę.
Muszę to przetrawić, potrzebuję sportowej adrenaliny by odpędzić „złe demony”.
muszę to moje życie rozsupłać…
Dzień 1362-1364 – #Pomóż Walczyć o Życie…
Leki, które muszę przyjmować by żyć kosztują koszmarne pieniądze.
Rehabilitacja, bez której nie mógłbym funkcjonować to również konkretna kwota.
Tylko mając środki mogę powstrzymywać sm, raka i niepełnosprawność.
Dlatego Bardzo Bardzo Was Proszę o 1% podatku.
Dzień 1220-1222 – Niepełnosprawni.pl
„To wszystko, co ludzie dla mnie zrobili, jest niewyobrażalne, nie mogę się poddać, zwyciężę” – mówi Jacek Gaworski, wybitny polski florecista, walczący z SM i nowotworem, którego marzeniem jest start w Igrzyskach Paraolimpijskich 2016 w Rio de Janeiro.
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/191767#.VDA4mUvNoc1
Dzień 950 – wygrałem bitwę,ale jeszcze nie wojnę…
Znamy już wyniki badań i…
Zacznę od dobrych wiadomości co się udało:
znacznie spowolnić – niemal powstrzymać rozwój i rozprzestrzenianie się raka 🙂
Wiadomości złe :
w moim organizmie nadal są komórki rakowe 🙁
Spowolnienie postępu choroby i powstrzymanie rozrostu to wielki sukces, biorąc pod uwagę jak zlokalizowany jest rak.
Do tego dochodzi obciążenie wtórnie postępującym stwardnieniem rozsianym oraz mózgowo-rdzeniowa niewydolność żylna.
Jesteśmy realistami i byliśmy przygotowani na każdą wiadomość, ale mimo wszystko słysząc wyniki „przeszył mnie prąd”.
Radość miesza się z niepewnością, bardzo cieszę się z tego co udało się osiągnąć, ale jak każdy chciałbym móc powiedzieć „wygrałem z rakiem”.
Terapia przedłużyła mi życie i dała czas na działanie, którego jeszcze kilka miesięcy temu nie miałem.
Co dalej, teraz lekarze opracowują dalsze postępowanie.
Na dzień dzisiejszy wygrałem bitwę, ale jeszcze nie wojnę…