Dzień 1663-1674 – …należy pogodzić się z tym, co przynosi los…
„Są chwile, by działać, i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los”….
Paulo Coellho
Naszedł ten czas…
Po Eger byłem wypalony, straciłem to coś co pchało mnie do przodu, bez względu na wszystko…
Ciągły stres spowodowany problemami z brakiem pieniędzy na leczenie, w końcu wygrał.
Sytuacja od długiego czasu jest trudna, wręcz tragiczna.
Miesiąc w miesiąc muszę mieć ponad 15.000zł by żyć, tylko skąd wziąć takie pieniądze?!
I trudno się dziwić, że doszło do łańcucha zdarzeń, które w zasadzie były nieuniknione.
Długi w aptece za leki na sm…
Koordynator terapii z Kliniki w Berlinie poinformował nas, albo będziemy z góry płacić za podawane leki albo leczenie zostaje przerwane. Jest to konsekwencja ciągłych opóźnień w płatnościach.
Dramat, terapia, która trzyma mnie przy życiu, ma być przerwana, czyli co, koniec…
Wszystkie nasze działania spełzły na niczym, dziesiątki listów, maili z prośbą o pomoc.
I cisza, nic żadnej odpowiedzi, trudno się dziwić, potrzebujących jest 10 razy więcej niż pomagających.
Kiedy traciliśmy nadzieję na cokolwiek skontaktował się z nami BUDIMEX, jedyni, którzy odpowiedzieli na moje błaganie o pomoc. Zapłacili za leczenie za styczeń i luty, dzięki temu, rzutem na taśmę dostałem chemię i mogłem jechać na turniej do Eger.
Znów uratowali mnie kiedy było już beznadziejnie, za co bardzo bardzo dziękuję!
Niestety jutro marzec, a ja znów wziąłem w aptece Gilenyę na tzw. zeszyt, o pieniądzach na leczenie raka nawet nie marzę.Groźba przerwania terapii znów stała się realna.
I znów zaczął się horror, jestem zmęczony ciągłą walką o pieniądze na leki ratujące moje życie.
Szkoda, Rio już za kilka miesięcy, mam wielką szansę na kwalifikację, niestety raczej nie mam szansy na dożycie. Przygotowując się do Igrzysk powinienem być skupiony tylko na tym, a ja nie śpię po nocach i żyję w permanentnym stresie. Nie mam pieniędzy na leczenie, wstyd mi ciągle o nie prosić, bo wiem, że wszystkim teraz jest ciężko.
Rozważyłem każdą opcję, pogodziłem się z nieuniknionym.
Dotrzymam danego Wam słowa, wróciłem do treningów, jak długo dam radę tak długo będę walczył.
A potem, będzie to co ma być…
Dzień 1527-1536 – sport trzyma mnie przy życiu…
Trenuje, rehabilituję się, pozwalam wlewać w siebie chemię, biorę garście leków,
poddaję badaniom i zaleceniom lekarzy, a na końcu i tak szermierka górą 🙂
Na ostatniej wizycie w klinice usłyszałem, Panie Gaworski żyje Pan wbrew logice medycyny.
Moja odpowiedź była krótka – sport trzyma mnie przy życiu, mam cel i go osiągnę Road to Rio 2016 -)—-
Dzień 1525 -1526 – BUDIMEX i Wy :)
Po raz kolejny BUDIMEX uratował sytuację i mam środki na leki do końca listopada!!!
Dzięki Wam mam opłaconą rehabilitację do końca października 🙂
Jestem niezmiernie wdzięczny za tę pomoc!!!
Razem daliście mi czas na złapanie oddechu, choć jestem świadomy groźby przerwania leczenia ze względu na ogromne koszty.
Terapia sm i raka to 15.000zł miesięcznie, do tego rehabilitacja i kwota rośnie.
Szansy na refundację z NFZ nie mam, według nich leczenie mnie jest nieekonomiczne.
Moje życie jest dla nich za drogie.
Żyję Dzięki BUDIMEXOWI i WAM!!!
Danego słowa dotrzymam Rio 2016 będzie Nasze, tylko śmierć mnie może powstrzymać.
Czy wiecie, że…
Dzień 1448-1500 – siła złego…
To był bardzo dramatyczny czas dla mnie i mojej rodziny.
Nagle zmarła Eli mama…
Nigdy nic nie wypełni bolesnej pustki, która została wyrwana w naszych sercach…
Kolejny cios to informacja o stanie terminalnym mojego ojca…
Mój stan zdrowia radykalnie się pogorszył, lekarze rozważali przerwanie leczenia.
Uznali, że podawanie chemii w tym stanie może być niebezpieczne.
Na szczęście po konsylium podano mi ją i faktycznie było ciężko.
Gdyby tego było mało, zaczyna brakować pieniędzy na leczenie,
to groźba przerwania terapii trzymających mnie przy życiu.
Wszystko to sprawiło, że rozsypałem się na drobne kawałki, jestem tylko człowiekiem…
Nic już nie będzie takie jak było, …żaden dzień się nie powtórzy…