Dzień 423 – szczegół ;)
Szyja mnie prawie nie boli, czyli leki działają. Szkoda tylko, że w tym szaleństwie lekarka zapomniała dodać ważnego szczegółu-ile dni mam je przyjmować.
Jest to o tyle ważne, że są to bardzo silne leki, mocno obciążają mój żołądek w połączeniu z garścią branych na SM. Ale nie wrócę by o to zapytać, postanowiłem, że będę brał je przez 7 dni, powinno wystarczyć.
A co, w tym kraju każdy jest po trochę felczerem inaczej by nie przeżył 😉
Dzień 382 – w odpowiedzi…
Poproszony o udzielenie odpowiedzi poprzez bloga informuję: na dzień dzisiejszy na leczenie raka udało się zebrać 10% z kwoty 80.000zł.
Domyślam się, że większość podejrzewała, że po programach w tvp i biegu dedykowanym będzie to znacznie większa kwota. Cieszę z tego, że jest tyle ile jest, że są jeszcze wspaniali wrażliwi na cudze nieszczęście Ludzie i z Serca Im Dziękuję 🙂
Wierzę, że znajdą się jeszcze inni szlachetni Ludzie, którzy zechcą pomóc w mojej walce o życie.
Wszystkich, którzy jeszcze nie zdecydowali czy mnie wspomóc Bardzo Proszę Pomóżcie!
Dzień 381 – kiedy prawda wyjdzie na jaw?
Ciekaw jestem czy kiedykolwiek ten tytuł stanie się faktem: Ujawnią, ile płacą lekarzom za testowanie leków na pacjentach
W Polsce testowanie leków na pacjentach jest bardzo często substytutem leczenia. Chorzy ze ze względu na brak dostępności do leków i leczenia są niejako skazywani na próby kliniczne. Niewielu wie, że za testy szpitale i lekarze otrzymują sowite wynagrodzenia, a chorzy często ułudę.
W innych krajach chory za udział w testach otrzymuje pieniądze, gdyż naraża swoje zdrowie i życie. Natomiast w Polsce spowodowano, ze chorzy marzą o dostaniu się do programów by cokolwiek się z nimi działo.
http://biznes.onet.pl/testy-lekow-mniej-tajne,18570,5161253,1,prasa-detal
Dzień 363 – znów odmowa….
Byłem na konsultacji w Centrum Onkologii w Gliwicach, niestety i tam też nie podejmą się leczenia mnie 🙁
Jechałem na wizytę z nadzieją, że mając tak duże doświadczenie i najnowocześniejszy sprzęt w tym CyberKnife podejmą się leczenia. Odmowę uzasadniono: nowotwór mnogi, rozsiany na obszar piersiowy i lędźwiowy rdzenia, do tego jestem obciążony stwardnieniem rozsianym, to wszystko powoduje, że jest zbyt wysokie ryzyko niepowodzenia.
To raczej było ostatnie miejsce gdzie pojechałem, gdziekolwiek byliśmy każda konsultacja, każda wizyta kończy się odmową, nie stać nas na wyjazdy i ponoszenie z tym związanych kosztów. Bezradność i bezsilność zaczyna ogarniać mnie coraz bardziej.
Tym bardziej mając świadomość, że jest dla mnie ratunek w klinice w Berlinie, ale skąd wziąć 80.000zł?!
Dzień 361 – rozpoznanie to nie wszystko…
I co z tego, że wiem, że mam raka skoro nikt mi nie może pomóc!
Gdyby nie czujność i upór mojej żony, zapewne do dziś nie wiedziałbym, że mam raka. Diagnozy nie zawdzięczam żadnemu lekarzowi, którego mógł zaniepokoić problem z chodzeniem i kłopoty z czuciem od pasa w dół. NFZ zamiast robić wszystko, żebym mógł być leczony, robi wszystko byle by mnie nie leczyć. Tego samego doświadczyłem jak tylko zachorowałem na SM i nie powinno mnie to dziwić, a mimo to boli.
Chwilami chce mi się wyć z bezradności i gdyby nie żona to zapewne nie czekałbym, żeby zobaczyć co będzie dalej.