Dzień 43 – Plan
Dziś otrzymałem plan bezpłatnej wizyty diagnostycznej w AMEDS Centrum.
Ponadto transport w obie strony oraz pobyt Eli i mój jest również na koszt w/w.
Oczywiście zdam relacje z pobytu, zabierają nas w poniedziałek rano.
Dzień 42 – w terenie
Dziś wybrałem się na ćwiczenia do parku. Jest to najlepsze miejsce, gdyż niema tam dużego ruchu, a drzewa dają miły chłód. Zrobiłem sobie kilka krótkich cylki z przerwami na odpoczynek na ławce. To kolejna zaleta parków, ławeczki co kilka metrów. Gdy czułem zmęczenie siadałem i o dziwo jak wstawałem by iść dalej nie nękał mnie przeszywający reumatyczny ból lędźwi i nóg. Do niedawna nie było by mowy, żebym sam wstał z ławki, a dziś wstaję bez asysty, ponadto daję radę iść dalej. Jest to zasługa leku i ćwiczeń. Na koniec byłem zmęczony, ale to było przyjemne zmęczenie. I jeszcze coś miłego, jak wracałem spotkałem znajomych, którzy widzieli mnie ostatni raz kilka miesięcy temu. Byli bardzo pozytywnie zaskoczeni widząc mnie w tak dobrej formie, a do tego kijki, zamiast laski.
Dzień 41 – Nordic walking
W ramach pracy nad prawidłowym chodzeniem Pani Ola uczyła mnie chodzić z kijkami jw.
Kijki wypożyczyła mi nieodpłatnie jedna z podopiecznych ośrodka rehabilitacyjnego, za co jestem bardzo wdzięczny. Wbrew pozorom takie chodzenie wcale nie jest łatwe, najpierw trzeba ustawić odpowiednią wysokość kijków, żeby przyjąć właściwą postawę. Największy problem miałem i mam ze stawianiem kroków, jak chciałem chodzić jak zdrowe osoby to natychmiast traciłem równowagę. Trochę się zmartwiłem bo myślałem, że dzięki podporom z obu stron będzie mi łatwo szło, a tu niestety, żeby robić wszystko właściwie to muszę odbudować mięśnie, które zanikły i popracować na równowagą. Jak czytam, blogi innych chorych, że np. dziś poszli sobie pobiegać, to jest mi żal jak małemu chłopcu, którego koledzy grają w piłkę, a jemu mama kazała zostać w domu.
Długa droga jeszcze przede mną.
Artykuł w PRZEKROJU
W wydanym wczoraj najnowszym numerze czasopisma „Przekrój” (Nr. 28, 11 lipca 2011 r.) opublikowano artykuł Agnieszki Fiedorowicz i Małgorzaty Święchowicz zatytułowany SM, czyli Spadaj Mistrzu (s. 12-15). Tekst prezentuje sytuację chorych na SM w Polsce. Część artykułu poświęcona jest także mojej skromnej osobie. Gorąco zachęcam do lektury.
Dzięki uprzejmości „Przekroju” artykuł powinien pojawić się na moim blogu w ciągu następnych kilku dni.
Dzień 39 – kriokomora
Nareszcie chłodno! Taka temperatura jak dziś jest dla mnie najlepsza.
Zapewne osoby będące na urlopach, ubolewają i Ela, która ubrała się do pracy w krótki rękawek i zmarzła, czekając na autobus na przystanku. Ale ja czuję się jak ryba w wodzie. Pytaliśmy o zabiegi oferowane w pakietach, co prawda są za ½ ceny, ale trzeba dokupić konsultację lekarza co podnosi cenę o 100 zł, mimo to zdecydowaliśmy się. Najpierw wizyta u lekarza, który kwalifikuje, a dopiero potem zabiegi. Wolne terminy są na początek sierpnia. Wstępnie ustaliliśmy, że będę korzystał przez 10 dni od drugiego tygodnia sierpnia. Ważne jest zachowanie ciągłości zabiegów w kriokomorze, gdyż co dwa dni zmienia się w niej temperatura, a to ma znaczenie terapeutyczne dla organizmu.
Dziś podczas rehabilitacji z Panią Olą, nauka poprawnego chodzenia momentami przechodziła w taniec. W poszukiwaniu przestrzeni wyszliśmy nawet na poczekalnię, z każdym krokiem było lepiej, chwilami szedłem sam bez podpierania.