Dzień 2172-2205 – Wracam z za światów dosłownie…
Po raz kolejny moja Ela wyrwała mnie ze szponów śmierci!
W pięknych okolicznościach przyrody zostałem użądlony w głowę.
Sprawca nieznany, ale bardzo toksyczny.
Wpadłem we wstrząs anafilaktyczny i to najcięższego kalibru.
Gdyby nie heroiczna walka mojej żony i znajomych do czasu przyjazdu karetki,
dziś nie było by mnie wśród żywych.
Z relacji Eli wiem, że zdążyłem powiedzieć, że coś mnie użądliło w głowę, potem przestałem widzieć i straciłem przytomność. Dostałem szczękościsku i zacząłem dławić się językiem.
W jednej minucie zlałem się potem i nie tylko…
Walka o moje życie trwała długo,
gdyż mój osłabiony chorobami organizm nie mógł poradzić sobie z toksyną.
Miałem wielkie szczęście, że zostałem uratowany,
dlatego od wczoraj ampułkostrzykawka z adrenaliną będzie już zawsze moim towarzyszem.