Dzień 842 – pisze Ela dzień 3
Zacznę od tego, że jestem pełna podziwu dla Jacka za to, że wszystko co się z nim dzieje znosi z takim spokojem, pokorą i pogodzeniem.
Ostatnie godziny były ciężkie, męża organizm musiał pracować w krytycznych warunkach.
Lekarze powiedzieli, że liczyli na to, że sobie poradzi, bo poprzez sport jest przygotowany do mierzenia się ze skrajnościami.
Po raz kolejny okazuje się, że sport może uratować Jacka.
Teraz wszystko w miarę jest stabilne, widać nawet uśmiech na jego ustach, stara się mnie pocieszać.
Do jutra będzie trwało monitorowanie jak wszystko będzie stabilne to wypiszą nas do domu, bo tam pacjent najlepiej się regeneruje.
Tu też znają powiedzenie …wszędzie dobrze ,ale w domu najlepiej 🙂
Kochani dziękuję za wpisy pełne wsparcia i życzliwości 🙂