Dzień 776,777,778 – co by nie było…
Dostałem wiadomość z kliniki, a w zasadzie dwie szkoda, że obie kiepskie.
Ale tego można się było spodziewać, leczenie powinienem był kontynuować zaraz po zagojeniu rany.
Gdybym miał na to pieniądze to bym kontynuował, robiliśmy co w naszej mocy żeby je zebrać, ale płacenie po kilka tysięcy miesięcznie za leczenie SM już jest nie lada wyczynem.
Reasumując na planowane wcześniej leczenie jest już za późno, nowotwór i czas to moi śmiertelni wrogowie.
Ostatnia szansa dla mnie to znalezienie innej najprawdopodobniej doświadczalnej metody.
Profesor rozesłał moje badania do swoich kolegów z innych klinik mają się naradzić.
Teraz muszę czekać na wyrok…
I co by nie było mam też dobre wieści, jadę na Mistrzostwa Świata do Budapesztu!!!
W ramach przygotowań do MŚ przyszły tydzień spędzę na zgrupowaniu w Warszawie, dzięki IKS AWF Warszawa.
I całe szczęście bo nie będę miał czasu na myślenie co dalej…