Dzień 406 – na dziś mam dość…
Niemal całą noc nie spałem z powodu kręczu karku, przeszywający-pulsujący ból jest nie do zniesienia, do tego stres jaki będzie wynik MR.
Na badanie Ela zawiozła mnie półprzytomnego z niewyspania i bólu karku. Na szczęście na wynik mogliśmy poczekać na miejscu, w ciągu 40 minut pani doktor zrobiła opis i porównanie z poprzednim rezonansem. Jak zwykle bywa wiadomości są dwie, lepsza to taka, że nowotwory rosną wolno, gorsza, że mimo, że wolno to te 1 centymetrowe, które uciskają rdzeń, uciskają go coraz bardziej co zresztą ostatnio dość mocno odczuwam. Co do ilości to nie są w stanie określić czy jest ich więcej bo wcześniej nie liczyli gdyż jest ich mnogo.
Z jednej strony się cieszę, bo zawsze to daje jakiś czas zanim mnie unieruchomią na amen, a z drugiej….
Na szczęście na ból karku pomógł mi Jacek rehabilitant, który zawsze ratuje moje nędzne truchło. Mam kilka niebieskich plastrów na karku i szyi i co najważniejsze ból zelżał, ale głową nie pokręcę.
Zalecenia – muszę przez klika dni się oszczędzać, nie mogę obiecać, że się zastosuje, ale do wiadomości przyjąłem 😉