Dzień 1084 -1088 – wbrew przeciwnością wywalczyłem srebro…
To był wyjazd, który na długo zostanie w mojej pamięci.
Wyjeżdżałem przeziębiony, niestety w trakcie lotu zatkało mi się ucho, niby normalka, ale… do dziś się nie odetkało 🙁
Na miejscu choróbsko zaatakowało, katar, kaszel, gorączka, dreszcze, do tego tętniące ucho.
Walki miałem już na następny dzień od rana, na samą myśl o wyjściu z hotelu robiło mi się słabo.
Ale na przekór wszystkiemu wystartowałem i po zaciętych walkach zdobyłem srebrny medal 🙂
Po turnieju niewiele pamiętam, padłem z wycieńczenia chorobą i walkami.
W szpadzie już nie wystartowałem, nie miałem po prostu sił.
Dziś późno w nocy wróciłem do domu, a rano Ela zabrała mnie do laryngologa.
Diagnoza: ostre ropne zapalenie ucha środkowego, ostre ropne zapalenie zatok, zapalenie gardła.
No cóż, trzeba się szybko pozbierać i trenować do Mistrzostw Europy, które już tuż tuż 🙂
Wielkie podziękowania dla Wszystkich, dzięki których pomocy mogłem wystartować 🙂
Dzień 1083 – na Puchar Świata…
Jutro nad ranem, przeziębiony, wyruszam w drogę na Puchar Świata do Lonato 🙂
Proszę trzymać kciuki 🙂
Relację zdam po powrocie.
Dzień 1082 – sms…
Otrzymałem dziś takiego smsa 🙂
Witam Cie Jacku!
Właśnie robię z synem na jutro plakat o znanym wrocławskim sportowcu, zgadnij o kim 🙂
Pozwoliłem sobie na pochwalenie się 🙂
Dzień 1081 – pod okiem Trenera…
Dzięki Michałowi stoczyłem dziś kilka zaciętych pojedynków.
Super, że koledzy przychodzą specjalnie dla mnie żebym miał z kim walczyć na wózkach.
Lekcyjki nie zrobiłem, ale przez cały czas Trener „miał oko” na przebieg walk 🙂
Dzień 1077 – 1080 – zaległości…
Już niedziela, tym samym mam 4 dniową zaległość na blogu.
Wybaczcie proszę, że czasami mam takie dziury.
Ale mam tyle zajęć w ciągu dnia, że wieczorem padam i nie marzę o niczym innym jak sen.
Niestety sen trwa krótko, mniej więcej od 3 nad ranem się budzę i do 5 nie śpię.
Wówczas owszem mógłbym napisać coś, ale nie chcę budzić Eli.
I takim sposobem mija dzień za dniem.
A mam tyle do napisania, że martwię się o znajomych zagrożonych powodzią.
Że pozdrawiam i podziwiam wszystkich maratończyków biegających dla mnie, np. dziś na Maratonie w Krakowie.
Niektórzy zrobili swoje życiówki i dla nich szczególne pozdrowienia 🙂