Dzień 697 – aktywnie…
Dziś miałem jak na mnie aktywny dzień.
Funkcjonalny trening medyczny trzy razy za każdym razem inny zestaw ćwiczeń z fizjoterapeutą.
Masaż leczniczy nóg.
Zajęcia rehabilitacyjne na basenie.
Nordic walking był krótko, ale nie mam jeszcze sił na więcej.
Jestem bardzo zadowolony, tu w końcu jest tak jak oczekiwałem.
Czyli rehabilitacja w pełni dopasowana do indywidualnych potrzeb i możliwości chorego.
Dzień 696 – rehabilituję się…
„Rzutem na taśmę” rozpocząłem rehabilitację.
Według zaleceń profesora powinienem być już dawno po rehabilitacji, ale wyszło jak zwykle i cieszę się, że w ogóle mam rehabilitację.
Co prawda szło jak po grudzie do tego choróbsko po drodze, ale najważniejsze udało się.
O dziś jestem rehabilitowany.
Odbyłem konsultacje z fizjoterapeutą i z profesorem neurochirurgii, na podstawie, których ustalono plan zabiegów.
Pierwsze wrażenie ośrodka bardzo pozytywne, tą myśl rozwinę niebawem…
Jestem mocno osłabiony, ale czujny personel jest przygotowany na wszystko i krzesełko stało zawsze blisko mnie 🙂
Dzień 693,694,695 – kuruję się…
Tak tak biorę grzecznie leki, zakrapiam nos, piję syrop.
Ela tak mnie pilnuje, że chwilami czuję się jak bym miał 5 lat 🙂
Mam nadzieję, że choróbsko odpuści bo przede mną ważna rehabilitacja.
Niestety ciągle nie mam zwrotnej informacji czy faktycznie będzie.
A zależy to od wielu składowych…
Dzień 692 – może…
Jutro będę wiedział czy uda mi się pojechać na rehabilitację.
Zaleconą mam specjalistyczną rehabilitację pod kątem regeneracji po operacji.
Jutro okaże się czy pojadę czy nie.
Dzień 691 – choróbsko…
A już myślałem, że mi się uda.
Co prawda od kilku dni czułem się jakiś nieswój, ale myśl o treningach sprawiała, że od razu czułem się lepiej.
I jak widać „co ma wisieć nie utonie” i dziś choróbsko mnie rozłożyło, katar, kaszel gorączka.
Nie poszedłem do klubu i grzecznie biorę leki.
Bo mi żona znów szlaban dała 🙁
Jutro będę próbował coś negocjować 🙂